Translate this blog

piątek, 31 stycznia 2014

Próby dźwiękowe

Dzisiaj oczywiście kontynuowałem wyklejanie (dotarła paczka z matami bitumicznymi), zrobiłem podłogę przed pasażerem wraz z pokryciem aluminium. Przeszedłem na stronę kierowcy i już chciałem kleić, kiedy odkryłem mały problem. Okazało się że pedał gazu lata na boki prawie luźno. Zapewne tulejka w której był osadzony była z plastiku i dawno temu odeszła do krainy wiecznych łowów i stąd kosmiczny luz. Drugim problemem jest konieczność podniesienia pedału o 2-3 cm w górę, bo kiedy dojdzie wygłuszenie - nie dałoby się go wcisnąć do końca. Tymczasem zalałem penetrantem śruby którymi jest zamocowany i mam nadzieję że się grzecznie w poniedziałek odkręcą. 

Usunąłem też dzisiaj regulację dopływu płynu chłodzącego do tylnej nagrzewnicy. Nie będzie to już potrzebne, bo nie planuję jazd zimowych, ani do zimnych krajów, a jeśli by nawet - założę Webasto, które jest o tyle lepsze że grzeje też na postoju. 

Po tych wszystkich zabiegach postanowiłem uruchomić silnik. Wstawiłem akumulator, szybka procedura startowa i rozrusznik do akcji. Kilka obrotów wałem i pracuje. No ale w hali jest 20 st. na plusie;-)

Piękny blask aluminium

Po odpaleniu maszyny dźwięk silnika dochodzi radośnie, ponieważ na razie wyklejona jest tylko część podłogi, oraz usunięta częściowo wykładzina w okolicy dźwigni zmiany biegów, nie ma też gumowego mieszka na dźwigni zmiany biegów. Pomiar za pomocą programu Android Sensor wykazał 68 dB na wolnych obrotach. Żałuję że nie dokonałem pomiaru przed rozpoczęciem wygłuszania, ale sądzę że było odrobinę głośniej - rzędu 72 dB. Skala decybelowa jest skalą logarytmiczną i o ile dobrze pamiętam z zajęć z ultradźwięków - skok o każde 6 dB to wzrost hałasu o 100%. Pomiaru dokonałem tuż nad pokrywą silnika, w kabinie, przy zamkniętych wszystkich drzwiach i oknach.

Jeszcze kawałki do naklejenia pod nogami kierowcy.

Ciekawy jestem ile wykaże pomiar po założeniu nowych uszczelek drzwi i pokrywy silnika, specjalnego mieszka na dźwignię zmiany biegów, no i dokończeniu izolacji dźwiękowej. Nie mogę się doczekać;-) Na pewno dzisiaj lepiej słychać było sam silnik, odpadło sporo rezonansów blach, na których pojawiła się mata bitumiczna. Dla porównania - Citroen C4 z dieslem 1.6 HDi generuje w kabinie hałas na poziomie 48-50 dB. Mówiąc prosto - jest cichutko;-) To ideał do którego dążę;-) 

Jutro ruszam do Pabianic po nową skrzynię biegów i parę innych dupereli;-) Żuk dostanie skrzynię z Lublina, pięciobiegową, tzw. Tczew. To niezniszczalna polska konstrukcja. I do tego niedrogo kupiona;-)

czwartek, 30 stycznia 2014

Zakupy i nie tylko

Dzisiaj nie było mi dane zbyt popracować przy Żuku, bowiem roboczy pojazd odmówił posłuszeństwa i musiałem zająć się jego reanimacją. Tym niemniej trochę mat nakleiłem (aż się skończyły). 


Przegroda silnika wydaje teraz rozkoszny, głęboki i basowy dźwięk jak się w nią stuknie. Nic nie brzęczy i nie wibruje, czuć solidność;-) Może uda się rozmawiać szeptem podczas jazdy;-)

Komora akumulatorów została w pełni oklejona matami bitumicznymi i aluminium. Jednocześnie zdecydowałem że przetwornica zostanie przymocowana poza nią - dokładnie w przestrzeni między podstawą fotela a przegrodą. Ułatwi to dostęp do niej, nie trzeba będzie każdorazowo zdejmować fotela pasażera. W sumie zainstalowane zostaną 4 gniazda 230V, instalacja oczywiście full profesjonalnie, w peszlach itp.

Błyszczące aluminium w miejscu gdzie staną akumulatory

Maty wkleiłem też na próbę w jedne drzwi - zamykają się teraz prawie jak w Mercedesie;-) Dzięki temu że wewnątrz drzwi nie płynie woda podczas deszczu (jak w większości nowych aut), zostaną one całe wypełnione wełną mineralną. Zapewni to doskonałe warunki dla potężnego systemu audio;-)

Drzwi zostaną wyklejone również w środku matą bitumiczną.

Dzisiaj zakupiłem trochę rzeczy koniecznych do zamontowania w Żuku:
  • 10 m kwadratowych maty bitumicznej (mam nadzieję że teraz wystarczy) - 200 zł
  • paczkę wełny mineralnej - 75 zł
  • dwie osłony przeciwsłoneczne z podświetlanymi lusterkami z Citroena C5 - 20 zł
  • przetwornicę 230V 500W z dodatkowym wyjściem USB - 120 zł
Osłony z Citroena C5 w wersji Exclusive.

Szczególnie cieszą mnie osłony, bowiem mają one dodatkowe mniejsze osłonki, dzięki czemu będzie można osłonić całą górę szyby. Jak będą zamontowane - nie omieszkam dać fotek, ale to jeszcze chwilę potrwa. 

Ponadto przemyślałem kwestie związane z lakierowaniem maszyny i wymyśliłem jak będzie docelowo wyglądał Grzmiący Rydwan. Na razie oczywiście niczego nie zdradzę, podgrzewam tylko atmosferę;-)



środa, 29 stycznia 2014

Montaż fotela pasażera

Dzisiaj dokończyłem naklejanie mat bitumicznych na przedniej grodzi i rozpocząłem klejenie warstwy zbrojonego aluminium. Z racji dostępności spawarki zabrałem się też za montaż fotela pasażera. Wstępna koncepcja po burzy mózgów została zmodyfikowana. Fotel będzie miał w tylnej części szyn bolce które z kolei wsuną się w przygotowane gniazda. W przedniej części szyn pojawią się kątowniki z otworem. Fotel po wsunięciu tylnej części w przygotowane gniazda, będzie przykręcany dwiema śrubami z motylkowym uchwytem. Dzięki temu będzie on pewnie zamocowany, łatwy i szybki w demontażu. Ze względu na wymiary foteli - trzeba bowiem wyjmować fotel pasażera aby móc zdjąć pokrywę silnika. 

Widać wspawane kawałki profili do mocowania fotela

Wspawany profil ma wysokość 3 cm i o tyle trzeba unieść fotel w tylnej części, bowiem inaczej zaburzona byłaby jego regulacja, bo podstawy foteli w Żuku nie są poziomo - opadają do tyłu. W przeciwieństwie do fotela kierowcy, tutaj nie można było dać całego profilu w poprzek, bowiem musi być możliwość włożenia akumulatora pod siedzenie. Ponadto w moim Żuku w tym miejscu będą dwa akumulatory, separator i przetwornica 230V. Co ciekawe fotel pasuje idealnie z szynami do podstawy w Żuku - jakby do niego zaprojektowany. Uprzedzę też pytanie o pasy - otóż pasy są kotwione w przygotowanych do tego punktach auta, a nie do fotela (jak w Citroenie BX), nie ma więc potrzeby mocować fotela na pięć śrub (oryginalne mocowanie w BX).

 
Fotele przednie na swoim miejscu.

Jutro dokonam wspawania w fotel odpowiednich trzpieni i kątowników do mocowania. Będzie to jedyny fotel przerobiony bezpowrotnie. Pozostałe będą mocowane jak w oryginale na śruby w szynach prowadzących.


Fotki z dalszego ciągu wyklejania mat i warstwy aluminium

Na pewno braknie mi mat bitumicznych, już widzę że zakupiona mata bitumiczna twarda APAMA samoprzylepna MBST25 - o grubości 2 mm - 4 metry kwadratowe - to za mało. Muszę dokupić jeszcze przynajmniej 8 metrów, a pewnie 10 też nie będzie za dużo. Jest świetna w naklejaniu, doskonale się trzyma, a w Żuku muszę ją nakleić choćby w części na każdy fragment rezonujących blach, bo inaczej można zwariować. 

W sobotę czeka mnie wyjazd po zamówione części do Grzmiącego Rydwanu. Po ich zainstalowaniu stanie się zupełnie innym autem. O wszystkim napiszę oczywiście na blogu w swoim czasie;-)

Pierwszy darczyńca!

Udało się pozyskać pierwszego darczyńcę dla naszej załogi. Wpłaci on stosowną kwotę na konto Fundacji Nasz Śląsk im. gen. Jerzego Ziętka w zamian za gustowną reklamę na naszym Grzmiącym Rydwanie. Nasz pierwszy darczyńca idealnie pasuje do klimatu - jest to bowiem producent zegarka Warszawa M20 - firma Xicorr z Warszawy





Bardzo serdecznie dziękujemy w imieniu dzieci i poszukujemy kolejnych chętnych darczyńców. Formy reklamy i ceny do uzgodnienia (pełna elastyczność) - piotr@biegala.pl 

Świetny film Złombolowy

Ekipa Terenwizji nakręciła materiał o Złombolu 2013 który dotarł na Nordkapp. Wyszedł z tego bardzo fajnie zmontowany, półgodzinny film. Polecam oglądanie na pełnym ekranie i z dźwiękiem oczywiście.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Wygłuszanie kabiny c.d.

Dzisiaj podjąłem prace przerwane w sobotę. Pod fotelem kierowcy wysprzątałem starannie podłogę i odtłuściłem ją. Następnie nakleiłem warstwę zbrojonej folii aluminiowej, kupionej za 43 zł rolka (tutaj link do sklepu i opisu). Folię warto podgrzać opalarką po naklejeniu i rozwałkować gumowym wałkiem, lub przejechać po niej dłonią w grubej rękawiczce. Następnie nakleiłem na folię matę bitumiczną i również podgrzałem opalarką. 

Widać naklejoną  folię aluminiową pod fotelem kierowcy.

Kolejnym ruchem było dokończenie wyklejania matą bitumiczną oblachowania boków kabiny. Następnie w ruch poszedł pędzel i farba antykorozyjna. Pomalowałem zabezpieczone wcześniej ogniska korozji na stopniach kabiny. Zdecydowałem też o pomalowaniu na czarno podstaw foteli. Kiedy ostatecznie stwardnieje Blachogum nakleję maty bitumiczne na podłogę. 

Stopień wyklejony matami i pomalowany

Przymierzyłem też docelowe fotele - teraz sami możecie ocenić jak to będzie wyglądało. Na pewno fotele potrzebują wizyty w SPA dla tapicerki samochodowej;-) Niestety dzisiaj zajęta była spawarka, nie udało mi się więc wykonać mocowań fotela pasażera, ale co się odwlecze to...


Podczas niedzielnej przerwy w pracach dość starannie przewertowałem mądrości na temat silnika Andorii i wychodzi na to że można mu bez żadnego problemu dołożyć turbosprężarkę. Pozwoli to dodać 30KM bez żadnych poważnych przeróbek. Rozglądam się zatem za potencjalnym dawcą, oraz 5-cio biegową skrzynią;-) Będzie z tego rozkoszny potworek.

sobota, 25 stycznia 2014

Sobotnie prace w kabinie

W sobotnie przedpołudnie udałem się do hali gdzie Le Żuk przechodzi kurację odmładzającą i zająłem wykańczaniem kabiny. Etap mycia, szorowania i odkurzania zakończony, można zająć się wygłuszaniem. Uzupełniłem antykorozyjny specyfik tam gdzie to było potrzebne i wziąłem w obroty puszkę z pastą głuszącą "Blachogum". Jest to ciekawa substancja - guma rozpuszczona w benzynie lakowej (to tak w skrócie). Nakłada się to szpachelką tam gdzie jest konieczne wygłuszenie lub zlikwidowanie wibracji. Maź jest dość "czepliwa", warto więc operować w rękawiczkach i uważać aby nakładać tylko tam gdzie chcemy. Bardzo ładnie i chętnie Blachogum wypełniał szczeliny oryginalnego wygłuszenia gumowego. W razie problemów daje się zmywać rozpuszczalnikiem Nitro.



Blachogum w krawędziach podłogi

Preparat ten po 48h w pełni zastyga i staje się twardą, elastyczną gumą. Można go wtedy obrabiac mechanicznie i nawet malować. 

W międzyczasie telefon - nie będzie dzisiaj zamówionych foteli od Citroena BX. No nic, trudno, rozumiem - auto stało na dworze i jest na nim 3 cm lodu. Poczekam aż odmarznie. Biorę się zatem za naklejanie mat bitumicznych. Opalarka, nóż, metalowa linijka i ruszam do akcji. Na poniższych fotkach widać jak to wygląda. Oklejona jest też część pokrywy silnika, czego fabrycznie nie zrobiono nigdy i w żadnym Żuku.



Szczeliny wypełnię Blachogumem, potem pójdzie warstwa zbrojonej, samoprzylepnej folii aluminiowej. Następnie pianka 3mm i na wierzch wykładzina samochodowa z filcem. Powinno dać radę ograniczyć hałas do akceptowalnego poziomu;-)

Oklejona osłona silnika. Dodam jeszcze warstwę od dołu.

Niestety więcej się dziś zrobić nie udało. Telefon od kolegi który potrzebował pomocy z uruchomieniem auta przerwał prace. Ale nie ma tego złego - ów kolega posiadał dwa pożądane przeze mnie fotele, więc od razu stałem się ich nowym właścicielem - dziękuję Jacku. Dwa które dziś nie dojechały, przybędą jak się ociepli, pożądany jest już tylko jeden (wszystkie mają identyczną tapicerkę). Jak upiorę fotele to sfotografuję i wrzucę do któregoś z kolejnych wpisów. Przy okazji wymyśliłem dzisiaj teoretycznie jak zamocować fotel pasażera tak, aby dało się go łatwo wyciągnąć w razie konieczności, a jednocześnie aby był zamocowany pewnie i z regulacją (czego w oryginalnym fotelu Żuka nie było;-). Oczywiście podzielę się tym w stosownym czasie.

Najbliższe dni upłyną wśród mat, pianek, folii, opalarki i nożyczek. Kolejna relacja być może dopiero we wtorek.

piątek, 24 stycznia 2014

Zabezpieczenie kabiny kierowcy

Mając już komplet niezbędnych materiałów, w tym specjalny przemysłowy preparat antykorozyjny (dzięki Janusz) zająłem się starannym oczyszczeniem podłogi i boków w kabinie kierowcy. Szczotka druciana i mozolne szlifowanie ognisk korozji. Niestety sterta ziemi na podłodze bardzo ładnie trzymała wilgoć i trochę korozji w kabinie jest. Na szczęście są to raczej powierzchowne uszkodzenia lakieru, a nie dziury na wylot. Odkurzacz z filtrem wodnym wspaniale pomaga oczyścić tą stajnię Augiasza;-) 

Odkręciłem też listwy progowe, bo pod nimi wykryłem nieco niespodzianek korozyjnych do pokonania. Szczotka druciana załatwiła sprawę i ładnie przygotowała powierzchnię do zabezpieczenia. 


Zdjęte listwy progowe. Przygotowana 
powierzchnia na magiczny środek antykorozyjny.

Ogniska korozji zostały zmyte specjalnym preparatem (nie pytajcie co to - to naprawdę przemysłowa magia bez etykiet;-) i powleczone warstwą preparatu który po zaatakowaniu rdzy zmienia kolor z białego (mlecznego) na granatowoczarny i polimeryzuje korozję, niszcząc raz na zawsze takie ognisko. Następnym krokiem jest nałożenie warstwy lakieru zabezpieczającego, co nastąpi po wyschnięciu powłoki polimeryzującej. 

Nałożona powłoka polimeryzująca. To te czarne plamki.
Nie pytajcie co to to jest bo i tak niedostępne;-)

Kiedy wszystko wyschnie, rozpocznie się naklejanie mat. Szczeliny wypełnię specjalną pastą za pomocą szpachelki. Potem warstwa folii aluminiowej, pianka i wykładzina. Ma być cicho w środku;-) Tak cicho jak tylko się da. W sumie wygłuszenie będzie miało ok. 2 cm grubości i będzie bardzo starannie wykonane.

Pomalowane wczoraj przyspawane profile pod fotel.

Pomalowałem też wspawane wczoraj profile, za pomocą pędzla i farby antykorozyjnej. Potem zostanie nałożenie warstwy zewnętrznej - udało mi się kupić emalię o zbliżonym do oryginalnego kolorze, więc wnętrze zyska na wyglądzie;-) Generalnie w kabinie nie będzie wiele blachy widać, planuję wszystko pokryć wykładziną, bo jakoś nie przepadam za gołą blachą w kolorze nadwozia.

Na koniec dnia prac wpadł Kokos i zaatakował różnymi towarami od car detailingu niektóre fragmenty Żuczka, aby dobrać stosowne szuwaksy i pasty na przyszłe z nim spotkanie. Efekt polerowania starego lakieru na poniższych zdjęciach:


Komórką nie jest łatwo uchwycić detale, ale można się przejrzeć w lakierze.

Odwiedzających było dziś więcej - wpadła Złombolowa załoga Gieroje aby popatrzeć jak wygląda Grzmiący Rydwan nieco rozebrany i nawet wspomóc w pracy, ale niestety właśnie kończyłem dzisiejsze działania. Tym niemniej dzięki za wizytę i do zapraszam ponownie w dogodniejszych godzinach;-)

czwartek, 23 stycznia 2014

Zakupy materiałów

Abyście mieli pełny obraz kosztów, postaram się na bieżąco podawać ceny wszystkiego co kupuję do Żuka. Również jeśli będzie to jakaś usługa, niezbędna do jego przebudowy. Dzisiaj zakupiłem następujące produkty:
  • puszka farby "bezpośrednio na rdzę", pojemność 0,8 l - cena 26 zł (nie, nie reklamowane cuda)
  • puszka farby powierzchniowej, w kolorze zbliżonym do Żuka - 0,9 l - za 29 zł
  • trzy pędzle i taśma - w sumie 20 zł
  • profil stalowy 20 x 30 mm, długość 50 cm - 5 zł 
  • kątownik aluminiowy 25 x 25 mm, długość 130 cm - 8 zł
Zakupy malarskie w Leroy Merlin, a metalowe w specjalizowanym sklepie. Tymczasem dziś dojechały zakupione maty i pasta głusząca. Jutro czeka mnie kolejne odkurzanie wnętrza (dziś wyssałem kolejne kilo ziemi) i mycie zakamarków kabiny do wygłuszania. Zwalczę też drobne ogniska korozji w kabinie za pomocą zakupionej dziś farby.

Montaż fotela kierowcy

Każdy komu przyszło poprowadzić Żuka lub Nysę wie, że fotele w nim to kiepski dowcip konstruktorów. Takie mieli to wstawili. Regulacja żadna, podparcie pleców takoż. Dlatego jedna z pierwszych przeróbek to montaż fotela kierowcy. Jak pisałem poprzednio - po analizie powinno to się udać bez problemu, bez konieczności przesuwania ściany grodziowej. Dziś nastąpił montaż i faktycznie teoria przerodziła się w praktykę. 

Fotel pochodzi z Citroena BX GTi 16V, jest to najbardziej kubełkowy fotel jaki w tym aucie był montowany. Docelowo będą nieco inne, ale chwilowo pod ręką były tylko te (info dla znawców - będą z wersji GTi 8V, jak dojadą;-). Operacja montażu wymagała wspawania dwóch profili stalowych. Tylny musiał nieco podnieść prowadnice do góry, bo inaczej był problem z regulacją kąta oparcia. Przedni zaś pozwolił na przesunięcie otworu montażowego w bok, bowiem rozstaw szyn w BX jest nieco węższy. Tylny profil jest przyspawany lekko pod kątem, aby szyny prowadnic stykały się z nim na całej powierzchni kontaktu. Wykorzystany został oryginalny przedni prawy otwór. Ma on wspawaną fabrycznie nakrętkę i nawet pasuje śruba od BX;-)

Pora na parę fotek:

Wstępnie ustawiony tylny profil

Tylny profil wspawany. Spawarki nie używałem od 
dobrych 10-ciu lat, ale jakoś poszło;-)

Wspawany przedni profil, widać nowy otwór do szyny.

Wstawiony fotel, wstępnie przykręcony.

Jak widać na ostatnim zdjęciu - fotel nie koliduje z osłoną silnika. Jest dość spory zakres regulacji, niestety nie da się wyjąć pokrywy silnika kiedy włożone są oba fotele (przynajmniej tak wynika na razie z obliczeń), dlatego fotel pasażera będzie wyjmowany a nie odchylany. 

W międzyczasie przybyły maty głuszące i pasta wyciszająca, więc niebawem wielkie klejenie;-) Oczywiście najpierw ubiję drobną korozję tu i ówdzie...





wtorek, 21 stycznia 2014

Kolejne zakupy

Wieczorne klikanie na Allegro i w sklepie z nowymi częściami do Żuków ;-)  Zakupione zostały następujące materiały i akcesoria:
  • mata bitumiczna twarda APAMA samoprzylepna MBST25 - o grubości 2 mm w sumie 4 m kwadratowe za 75 zł
  • laminat APAMA samoprzylepny LSPE3 - o grubości 3 mm w sumie 5 m kwadratowych za 105 zł
  • pasta wygłuszająca o uroczej nazwie Blachogum, kubełek trzylitrowy za 45,90 zł
  • boczne kieszenie na drzwi od Fiata 126p, dwie sztuki za 10 zł 
  • gumowa wykładzina stopnia kabiny, dwie sztuki po 7 zł 
  • dodatkowy hebel do odłączania drugiego akumulatora - 26 zł
  • nakładka gumowa pedałów hamulca i sprzęgła - po 3 zł sztuka
  • nakładka gumowa pedału gazu za 6 zł
  • pióro wycieraczki - po 8 zł sztuka
W międzyczasie dojechały zakupione za 40 zł nowiutkie halogeny od Poloneza. Stan dziewiczy jak na produkt ponad 20-to letni;-) Produkcja Wesem Polska. Na dach też kupię ich halogeny. Nie będzie Hella pluć nam w twarz;-)

Przewiduję że maty głuszące będę musiał jeszcze dokupić, do tego wykładzinę dywanową z filcem, ale to już później, jak będę widział i wiedział ile potrzeba dokładnie, bo na razie to ostre wróżenie z fusów;-) Żuczek ma być cichutki jak pszczółka;-) Zobaczymy na ile to się uda...

Jak skończę wyciszanie to nakręcę nowy film - najpierw praca silnika na wolnych obrotach bez pokrywy, a potem z pokrywą. Przejadę się też 80 km/h z kamerzystą i spróbujemy porozmawiać w trakcie jazdy;-)

Prace rozbiórkowe c.d.

Dzisiaj Le Żuk został wypatroszony do zera ze zbędnych ozdóbek. Wyleciała cała tapicerka z boków, drzwi, przegrody kabiny, słupków, przegrody silnika. Usunięte zostały wszystkie dywaniki gumowe, skorodowane listewki stalowe ze stopni i inne drobiazgi. Wykręciłem jakiś kilogram śrub, śrubek i śrubeczek. Wymiotłem ze środka solidny worek żyznej wielkopolskiej ziemi. Teraz pozostało jeszcze umyć to wszystko;-)


Pomierzyłem wszystkie powierzchnie i zamówiłem maty głuszące i rozmaite cudaczne wykładziny. Do tego 5 litrów benzyny ekstrakcyjnej do umycia detali i 5 litrów izopropanolu do odtłuszczenia blach. Potem nastąpi klejenie mat, wkładanie styropianu i wełny mineralnej oraz montaż paneli poszycia z tyłu. Z przodu będzie wykładzina dywanowa na podłodze i skaj na bokach jak w oryginale. 


Podłoga w części tylnej zostanie podniesiona odrobinę za pomocą pianki głuszącej, płyty OSB i wykładziny dywanowej z filcem. Da to bardzo mocną izolację dźwiękową. Wszystkie drzwi zostaną wyklejone matami i dostaną nowe panele poszycia z ładną ekoskórą.


Za tylną szybą pojawi się potem pełne przegrodzenie kabiny, a w powstałym w ten sposób bagażniku będą dwie półki, co pozwoli wygodnie ułożyć cały bagaż. W sumie bagażnik będzie miał w okolicy 2200 litrów pojemności. Całkiem zacnie.

Jedno koło zapasowe wyląduje na tylnej klapie, na odchylanym zawiasie, a drugie pod podłogą w przeznaczonym do tego celu miejscu. Opcjonalnie pojedzie tylko jedno koło, na klapie, a pod podłoga znajdzie się skrzynia na zapasowe części itp. To jeszcze do przemyślenia.


Akumulator dostanie towarzysza, który spokojnie zmieści się obok głównego i zostanie jeszcze miejsce na separator i przetwornicę 230V. Przy okazji medytacji akumulatorowych nieco zmieniła się koncepcja montażu fotela pasażera, co z kolei pociągnęło za sobą konieczność analizy montażu fotela kierowcy. Okazało się że stosując pewną drobną zmianę - nie będzie trzeba ciąć i przerabiać grodzi między kabinami. To pozwoli zaoszczędzić sporo czasu i pracy, oraz nie zmniejszy objętości szafki planowanej od strony kabiny. Fotel pasażera będzie po prostu wyjmowany, zamiast odchylany, dzięki czemu aby otworzyć pokrywę silnika nie trzeba będzie cofać foteli (co wymagało właśnie przesuwania grodzi).


W wolnej chwili sprawdziłem podatność lakieru na polerowanie stosowną pastą i muszę powiedzieć że efekt mnie zaskoczył. Pomijając drobne uszkodzenia lakieru tu i ówdzie, oraz konieczność porobienia drobnych zaprawek - Le Żuk będzie ładnie błyszczał. 


Następne prace zaplanowane na czwartek, z opcją przeniesienia na piątek, jeśli by nie dojechały maty. Fotel kierowcy zostanie też zamocowany na stałe, aby można było wygodnie przejechać do stolarza, który wykona kilka istotnych detali;-)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Pierwsze prace

No to się zaczęło. "Le Żuk" wjechał do ciepłej hali, gdzie zaczął sobie rozmarzać. Ja w tym czasie zakasałem rękawy i zaatakowałem fotele przednie. Kilka minut pracy kluczem i śrubokrętem i oba fotele usunięte. Następnie przygotowałem fotel od Citroëna BX i rozpocząłem serię przymiarek. 

Fotel pasuje prawie idealnie na miejsce pasażera (trzeba tylko dospawać parę elementów, aby zachować jego uchylność ze względu na dostęp do akumulatora), oraz nieco mniej idealnie na miejsce kierowcy - trzeba będzie dospawać w podstawie punkt mocowania, bo szyny fotela są ciut za wąsko rozstawione. Tym niemniej siedzi się bardzo wygodnie, przejechanie planowanej trasy na takich fotelach to betka;-)

Kolejny krok dzisiejszych prac to usunięcie tylnych ławek, co też udało się nad wyraz sprawnie, pomijając kilkadziesiąt śrubek do odkręcenia i trzy do ucięcia;-) Następnie seria pomiarów i kombinacji - okazuje się że bez problemu wejdą z tyłu trzy niezależne fotele, oczywiście przednie od Citroëna BX. Trzeba będzie wspawać kawałek solidnej ramy z punktami mocowania pasów bezpieczeństwa, do tego zbudować podstawę do foteli bo są zbyt nisko (w podstawie zmieści się duża szuflada na różne rzeczy). 

Zdemontowane zostało też częściowo poszycie tyłu, obejrzeliśmy konstrukcję wewnątrz, czeka mnie wklejenie tam mat wygłuszających, a potem umieszczę warstwę izolacyjną i dam nowe płaty poszycia z materiałowym obiciem. Będzie ładnie i przytulnie. No i ciszej;-)

Plan na najbliższe dni to zamocowanie przednich foteli na gotowo, co niestety wymagać będzie przebudowy grodzi - trzeba ją odchylić do tyłu, bo inaczej po założeniu foteli - nie da się podnieść pokrywy silnika w kabinie. Nie jest to wielki problem (ta przebudowa), ale wymaga nieco pracy. Po zamontowaniu foteli auto pojedzie do stolarza, który weźmie wymiary i wykona kilka zaplanowanych modyfikacji. Kolejny krok to położenie wygłuszenia na podłodze z tyłu i montaż nowego pokrycia podłogi. Przy okazji naprawiony zostanie lekko skorodowany stopień. Potem podłoga w kabinie i ściana czołowa. Po zakończeniu wygłuszeń rozpocznie się uzbrajanie auta w dodatkowe wyposażenie i kładzenie niezbędnych instalacji.

Trzymajcie kciuki za chęci i czas;-)

niedziela, 19 stycznia 2014

Pierwsze zakupy

Lista pożądanych towarów do Żuka jest długa. Są na niej rozmaite części czysto mechaniczne, jak i sporo ozdobników oraz umilaczy;-) Jak się okazuje, do tej maszyny sporo rzeczy kupuje się po prostu tanio. Tanio jak barszcz. Pełen "koszyk" kloszy do lamp, dywaników, uszczelek, osłon - 82 zł (osiemdziesiąt dwa;-). Kieszenie na drzwi - 20 zł. I dzisiejszy sukces - absolutnie nowe halogeny od Poloneza za całe 40 zł. 


Istne szaleństwo. Jak na razie najdroższy był rozrusznik za 200 zł. Czeka mnie jeszcze zakup bagażnika na dach - wstępnie znalazłem porządny za całe 300 zł. To nawet się go samemu zrobić nie opłaca bo profile i spawarka oraz malowanie wyjdą drożej.

Niestety takie różne fajne i tanie części powoli się kończą. Nie ma już szeeeeerokiego wyboru, trzeba polować, ale to też daje pewną przyjemność;-)

Zamówiłem też z dx.com nieco różnych dóbr które zamierzam w Żuku zastosować dla podniesienia wygody - będą to cyfrowe woltomierze do pomiaru napięcia w systemie podwójnych akumulatorów, oraz śliczne przełączniki do odpalania halogenów i oświetlenia postojowego. 

Najbliższe plany to zamiana prędkościomierza według poniższego schematu:

To do usunięcia i zastąpienia tym niżej.


Dzięki temu ruchowi - całe auto będzie znacznie lepiej pasować mi do zegarka;-)




piątek, 17 stycznia 2014

Oficjalne zgłoszenie!


Dzisiaj dokonane zostały przelewy darowizn i oficjalne zgłoszenie załogi w Złombolu 2014. Mamy potwierdzenie dokonania tego czynu i możecie znaleźć Grzmiący Rydwan na oficjalnej liście uczestników.


Teraz rozpoczynamy fazę sprzedaży powierzchni reklamowej na naszym Żuku dla chętnych darczyńców. Zasady są proste - ustalamy kwotę i powierzchnię na aucie, darczyńca wpłaca na podany numer konta Fundacji Nasz Śląsk im. gen. Jerzego Ziętka ustaloną kwotę z właściwym tytułem przelewu i dostarcza nam odpowiednią naklejkę. I to wszystko. Całość pieniędzy ze sprzedaży powierzchni reklamowej na autach uczestników idzie na dzieci z domów dziecka, załogi jadą na własny koszt i wszelki sponsoring jest całkowicie zakazany.

A zatem - kto pierwszy? ;-)

Wstępne przygotowania

Po trudach związanych z przyprowadzeniem Żuka do Warszawy, po porządnym wypoczynku i zregenerowaniu sił - udałem się do miejsca jego stacjonowania aby na spokojnie poplanować pewne rzeczy. W ramach oględzin maszyny pod kątem zmian i przebudowy, zrobiłem parę fotek, oraz nakręciłem filmik na którym pięknie słychać pracę Andorii. Żuk odpalił bez większych problemów, poza koniecznością podpompowania paliwa, bo pompa wstępna nadal chyba nie trzyma ciśnienia.

Zatem najpierw film:




I kilka fotek obrazujących stan obecny Grzmiącego Rydwanu:

Wietrzenie wnętrza;-)

Andoria w pełnej krasie

System car audio

Nieszczęsna rurka która kosztowała nas mnóstwo czasu i zdrowia...


Plany na najbliższy czas - wypatroszenie wnętrza i jego przebudowa, oraz wygłuszanie i izolacja termiczna. Ma być ładnie i wygodnie. W momencie nadejścia wiosny - prace mechaniczne na zewnątrz pojazdu i w układzie napędowym. Na koniec prace blacharskie i lakierniczo ozdobne;-)

Warszawskie spotkanie Złombolowe

Odbyło się we czwartek, 16.01 - pierwsze na jakim z Sylwią byliśmy. Spotkaliśmy sporą grupę ludzi z tym samym syndromem "pozytywnego pierdolca". Chyba pasujemy do reszty;-) Zobaczymy co czas przyniesie, na ta chwilę widać że środowisko silne, chętne do integracji, że damy radę dojechać i świetnie się bawić. I o to w tym chodzi. A jak wszystko dobrze pójdzie - to przeprawimy Grzmiący Rydwan z Gibraltaru do Tangeru i jego koła poczują afrykańską ziemię;-)

I tym optymistycznym akcentem - kończę;-)

czwartek, 16 stycznia 2014

Wyprawa po Grzmiący Rydwan

To był bardzo długi i bardzo ciężki dzień. We środowy poranek zapakowaliśmy się we trójkę (ja i moich dwóch towarzyszy) do C4 i o 7:00 z małym hakiem ruszyliśmy z warszawskiej Pragi na zachód Polski. Już po dwóch godzinach udało nam się dostać na autostradę do Poznania - niestety pierwszy w tym roku opad śniegu spowodował totalną masakrę komunikacyjną w stolicy. Tak więc na starcie spóźnienie, które nieco nadrobiliśmy na autostradzie, ale niestety po skręceniu na S5 okazało się że "S" to tylko pobożne życzenie. Droga była zwykłą, klasyczną, polską, zatłoczoną jednojezdniówką. Nic to - po 13:40 jesteśmy na miejscu (w planach była 11) 

Po dotarciu do właściciela, zabraliśmy go i ruszyliśmy do miejsca stacjonowania Żuka. Stał sobie pod jakimś warsztatem samochodowym. W ciągu pięciu minut Leszek wymienił w nim rozrusznik, na ten który przywieźliśmy - silnik zaczął wyrażać wolę rozpoczęcia pracy. Okazało się że zapowietrzony jest układ paliwowy i tutaj zaczęła się nasza kilkugodzinna walka z oporną materią. Jednakże po kolei. 

Puszka Plaka i Samostartu do diesla, klucz płaski, Leszek odpowietrza układ paliwowy. Żuk zaczyna pięknie pracować. Ruszamy do domu właściciela spisać umowę. Minęły w sumie ze dwie godziny od momentu rozpoczęcia pracy. Jesteśmy szczęśliwi że sprawnie poszło, Leszek narzeka że niepotrzebnie brał tyle kluczy i sprzętu (nie wie biedak jak bardzo kracze). Do domu dojeżdżamy z jednym małym postojem, znowu zapowietrzył się układ. Spisujemy umowę, Żuk pod domem odpala bez zarzutu, ruszamy w drogę powrotną. Po niecałym kilometrze Żuk staje - w tym samym miejscu co w drodze do właściciela, tylko oczywiście po drugiej stronie ulicy. Do stacji brakuje 100m, stoimy niestety częściowo na chodniku, mijają nas rozpędzone TIRy. Diagnoza - zapowietrzony układ. Podejrzewamy że nieszczelna jest pompa wstępna - właściciel zeznawał że była regenerowana niedawno. Leszek wpina ręczną gruchę, pompuje paliwo, odpowietrza układ i na ręcznej pompie, skokami naprzód wbijamy na stację Orlenu. Tam spokojnie, bez pośpiechu, acz już z lekką irytacją znowu zabawiamy się układem paliwowym. Jest godzina 17:30

Burza mózgów, zabawa z obejściem filtra paliwa, parę mostków i nadal dupa. Dwie szybkie wycieczki do lokalnych sklepów motoryzacyjnych po cybanciki i przewody. Wpięty zostaje kawałek przezroczystego przewodu paliwowego w przewód idący ze zbiornika. Na tym przewodzie ręczna pompka i pompuję paliwo ze zbiornika do pięciolitrowego kanisterka. I co widzę? Ano cudne pęcherze powietrza, przy ssaniu paliwa wprost ze zbiornika, z pominięciem wszystkich pomp i filtrów. Okazało się że Żuk to bardzo nowoczesna konstrukcja - ma bowiem absurdalnie długie przewody paliwowe - idą po prawej stronie silnika po ramie, zakręcają na przedni pas i na lewą stronę silnika do pompy wstępnej. I owe przewody są ze stali i mają łączniki gumowe. Na ssącym łączniku - miniaturowa dziurka, stąd powietrze w paliwie. Leszek wymienia nieszczęsny kawałek rurki na przezroczystą, przywraca konfigurację układu paliwowego, podłącza ponownie pompę wstępną którą wcześniej pomijaliśmy jako podjerzaną. Jest 18:40, załoga stacji z pełną życzliwością i wsparciem obserwuje nasze działania. Ruszamy do Warszawy. 

Machina już po wszystkich męczących naprawach, 
podczas przerwy technicznej na stacji benzynowej.

Po ujechaniu może kilometra - powtórka z rozrywki. Awaryjne, pobocze, stoimy. Silnik zgasł, brak mocy, nie chce odpalić. Mamy wykończony jeden akumulator i trochę prądu w drugim, kończy nam się Plak, więc odpowietrzać układ trzeba ręcznie, pompując dźwigienką na pompie wstępnej (miejsce umieszczenia przeklęte). Znowu burza mózgów. Widać że przewody przezroczyste które wstawiliśmy w układ - pełne są paliwa, więc zapowietrzanie mamy z głowy do wejścia do pompy wstępnej. Ale za to za nią - powietrze. Trzeba wykręcić pompę wstępną. Leszek dokonuje cudów ekwilibrystyki, uruchamia dodatkowe stawy, ale jakoś dosięga i wykręca pompę. Pan Janusz przejmuje pompę i ją rozbiera. Prosta, popychaczowa pompka membranowa z dwoma zaworkami. Cud prostoty mechanicznej. Jedyne co się może w niej zepsuć to pęknąć membrana, albo zawiesić zaworek. Może też być słabo skręcona i łapać powietrze. Wiemy że jakiś mechanik przy niej grzebał, okazuje się że faktycznie zbyt mocno skręcona nie jest. Jednakże w środku odnaleziony zostaje powód naszego upodlenia i obiekt naszej zemsty. Nieduży kawałek gumy, prawdopodobnie zassany z tego gumowego łącznika który wcześniej wymieniliśmy - zbyt jednak duży aby polecieć dalej do filtra i tam zginąć. Latał po pompie i blokował wylot paliwa. Porządne czyszczenie pompy, skręcenie, Leszek montuje ją na miejscu. Ręczne odpowietrzenie układu wtryskowego, resztka Plaka, silnik rusza i pracuje. Jest godzina 20:00. Po dwóch minutach opuszczamy gościnną Wschowę.

O godzinie 20:30 zjeżdżamy na stację aby odpocząć i coś zjeść. Silnik w Rydwanie pracuje bez najmniejszego zarzutu. Istna pszczółka. Przed nami jakieś 400 km. Dam radę. Ruszamy ok. 21:30 Prowadziłem maszynę na całej tej trasie, z maksymalną prędkością 80 km/h. Huk w kabinie jakbym jechał na agregacie prądotwórczym. Własnych myśli nie słychać, ale maszyna jedzie. Autostrada koszmarnie nudna, wyprzedzały mnie wszystkie TIRy. Warszawa osiągnięta około 3:40. Potem jeszcze tylko przejazd przez ośnieżone miasto, mała walka z innym autem które pokazało rogi i o 5:20 byłem we własnym łóżku. W sumie 23 godziny. 

Dziękuję serdecznie obu moim współtowarzyszom - bez Was cała ta wyprawa nie miała szans powodzenia. Załoga France Automobiles Service dała radę polskiej myśli technicznej. No bo co może być skomplikowanego w Żuku? ;-)

wtorek, 14 stycznia 2014

Jutro wielka wyprawa

Kurier dowiózł dziś zakupiony rozrusznik do Andorii i jutro rano jadę odebrać Grzmiący Rydwan od dotychczasowego właściciela. Droga w obie strony to prawie 800 km - czyli 1/10 planowanego dystansu wrześniowej podróży, z czego Żuk jutro pokona tylko połowę - czyli 400 km.

Zobaczymy co będzie dalej;-)

Planowana przebudowa Żuka

Plany przebudowy są rozległe, zapewne życie je zweryfikuje, ale przecież jakiś plan mieć trzeba;-) Co zatem ma zostać zrobione? Oto lista punkt po punkcie:

  1. Sprawdzenie stanu technicznego silnika i układu napędowego, jeśli okaże się zdrowy - wymiana niezbędnych łożysk, uszczelnień, płynów eksploatacyjnych i co tam jeszcze z takich mechanicznych cudów.
  2. Montaż hamulców tarczowych z Lublina z przodu i remont tylnych bębnów. Wymiana wszystkiego co niezbędne w układzie hamulcowym.
  3. Kontrola układu kierowniczego, likwidacja luzów, wymiana zużytych elementów, być może dodanie wspomagania kierownicy.
  4. Kontrola układu chłodzenia silnika, dodanie wentylatora na chłodnicy.
  5. Usunięcie przegrody i wymiana przednich foteli, będę starał się zainstalować fotele z Citroena XM z pełną elektryką (welurowe)
  6. Usunięcie tylnych ławek i montaż rzędu niezależnych foteli - dawcą będzie również XM, a gdyby okazały się za szerokie - Citroen BX. Fotele zainstalowane zostaną solidnie, wraz ze wspawaniem punktów mocowania pasów bezpieczeństwa.
  7. Montaż pełnej przegrody, zaraz za oknami tylnymi, tak aby uzyskać pełny bagażnik z dwiema półkami, co ułatwi pakowanie gratów, tak aby się nie wysypywały po otwarciu klapy i nie gniotły wzajemnie.
  8. Montaż bagażnika dachowego i drabinki na tylnej klapie lub z boku. 
  9. Montaż prostego systemu pozwalającego na założenie jednego koła zapasowego na klapie tylnej, bez jej obciążania
  10. Przeróbki elektryczne - dodanie drugiego akumulatora z separatorem, przetwornicą 230V, kilkoma gniazdami przyłączeniowymi. Na bagażniku dachowym halogeny do przodu i ledowe oświetlacze bliskiego zasięgu po bokach i z tyłu.
  11. Montaż systemu audio i video, aby miło było podróżować. Montaż stanowiska dla komputera, z którego będę prowadził relację, montaż kamery z rejestratorem, montaż kamery cofania.
  12. Prace blacharskie, być może malowanie (a może tylko porządny car detailing z odświeżeniem obecnego lakieru), oklejenie auta zaplanowaną grafiką. 
  13. Wymiana felg jeśli okaże się to konieczne - na bezdętkowe i zakup kompletu nowoczesnych opon.
  14. Przyozdobienie kabiny kierowcy zgodnie ze stylem z epoki PRL - czyli druciany ogródek na przyssawki z plastikowymi kwiatami, proporczyki, piesek z kiwającym łebkiem i takie tam cudeńka;-)

Prace nieobowiązkowe - jak będzie kasa i możliwości:
  1. Montaż szyberdachu, lub klimatyzacji dachowej (jak się uda tanio kupić).
  2. Montaż odsuwanych okienek z tyłu (standardowo nie ma)
  3. Montaż zbiornika z wodą i prysznica
  4. Montaż dodatkowego zbiornika paliwa
  5. Montaż rozmaitych drobnych akcesoriów poprawiających wygląd Żuczka i komfort jazdy;-)
To chyba z grubsza tyle. Zobaczymy które punkty zostaną zrealizowane;-)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Żuczek

Pora ujawnić głównego bohatera, czyli polską myśl techniczną - Żuk A07, o wdzięcznej ksywie Grzmiący Rydwan. Machina jest kupiona zaocznie, stoi kilkaset kilometrów ode mnie, ma padnięty rozrusznik. Nowy rozrusznik przyjedzie jutro rano i odbiorę go z rąk kuriera z drżeniem serca. W środę wsiądę z moim mechanikiem do C4 i pojedziemy odebrać Żuka GR;-) Pora na kilka fotek, wykonanych jeszcze przez poprzedniego właściciela.







Prawda że śliczny? ;-)

Ads