Translate this blog

piątek, 12 czerwca 2015

Pasmo nieustających sukcesów

Piątek przeznaczyłem tylko na drobne prace umilające życie, nie chciałem zaczynać nic poważnego przed jutrzejszym II Rajdem Żuka. Nie chciałem niespodzianki która mogła by uniemożliwić start. Dlatego skupiłem się na drobiazgach które mnie od dawna irytowały. 

Na pierwszy ogień poszła blacha na bagażniku dachowym. Niestety montując ją rok temu nie pomyślałem o gumowej izolacji akustycznej, przez co przy odsuniętym szyberdachu pojawiał się łoskot owej blachy uderzającej o rurki bagażnika. Dziś rozwierciłem wszystkie nity i zdjąłem blaszysko, a następnie pracowicie okleiłem taśmą 3M rurki bagażnika, oraz zastosowałem gumowe dystanse z kawałka rury. Następnie przynitowałem blachę na miejsce. Testy drogowe wykazały że był to doskonały ruch - jest cisza, można jechać z otwartym szybrem. 

Widać dystanse z gumowego węża

Kilka razy już pisałem po co jest ta blacha, ale napiszę raz jeszcze - ma ona dwa zadania - po pierwsze pozwala zostawiać auto z otwartym dachem, co znacząco ogranicza temperaturę wewnątrz, oraz powoduje powstanie tzw. dachu tropikalnego. Promieniowanie słoneczne nie grilluje bowiem bezpośrednio dachu, tylko wytraca ciepło na owej blasze, zbiorniku na wodę i "trumnie" bagażowej. W aucie nie ma ani jednego wiatraczka wewnątrz, zazwyczaj jedziemy z lekko tylko uchylonymi oknami i to całkowicie wystarcza (z racji hałasu szyber dotychczas był zamknięty podczas jazdy). Samochód dzięki owemu dachowi, oraz porządnej izolacji termicznej ścian nagrzewa się tylko przez szyby. 

Posprzątałem nieco maszynę, umyłem box dachowy który musiałem zdemontować do walki z blachą. Skontrolowałem też korek spustowy oleju z którym walczyłem wczoraj i jest sukces - nie cieknie. Zatankowałem wodę do zbiorników, paliwo do baku i maszyna na jutro gotowa. 

W poniedziałek nie planuję niczego, ale od wtorku ruszamy z kopyta - pompa hamulcowa i montaż drugiego zbiornika. Będzie roboty...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ads