Translate this blog

niedziela, 26 lipca 2015

Internet na Złombolu

Niestety nadal kochana Unia Europejska nie opanowała tematu roamingu danych i nadal łupieni jesteśmy bezlitośnie przez operatorów (a raczej oprawców). To co robią, nazywa się pospolitym złodziejstwem, ale ponieważ robią to w majestacie prawa - możemy tylko wybaczyć. Żądanie bowiem 200 zł za 1 gigabajt danych (i to liczonych w obie strony) to rozbój w biały dzień na prostej drodze. Skoro jednak im wolno to korzystają i nikt nic na to nie poradzi.

Po pierwsze trzeba się dobrze zastanowić nad tym do czego, oraz ile tego internetu potrzebujemy. Jeśli chcemy móc korzystać z nawigacji Google, oraz Złombolowego Donosiciela - to wystarczy nam stosunkowo niedużo danych. Można przyjąć że dobrze skonfigurowany telefon pochłonie jakieś 500MB na całej trasie. Po drugie zaś musimy wybrać odpowiednią ofertę od operatora, a opcji jest bez liku. Dlatego stworzyłem niniejszy poradnik, ważny tylko w wakacje 2015 roku;-)

Zaczniemy od przygotowania urządzenia. Aby działał Donosiciel potrzebny jest telefon lub tablet z Androidem. Donosiciel Złombolowy zużywa minimalną ilość danych, ale samo urządzenie cały czas łączy się z internetem, odbiera statusy z Facebooka, kursy walut, pogodę i co tam jeszcze mamy skonfigurowane. Wszystko to dodatkowo pożera pakiet danych i to całkiem rączo. Dlatego najpierw wchodzimy z poziomu urządzenia do Sklepu Play (Google) i wybieramy ustawienia. Następnie zakazujemy automatycznej aktualizacji jakichkolwiek programów. Pamiętajcie jednak że nadal odbierane będą informacje o nowej wersji, z tym że samo powiadomienie "waży" niewiele w stosunku do objętości samego programu.

Druga czynność to instalacja programu który zapobiegnie zużywaniu danych - nazywa się Mobivol i znajduje w Sklepie Play. Zainstalujcie, uruchomcie i w ustawieniach wybierzcie aby uruchamiał się wraz ze startem systemu. Następnie w zakładce Firewall Rules znajdziecie wszystkie zainstalowane programy. Przy każdym jest ikonka GSM i WiFi. Odznaczcie wszystkim programom GSM, pozwalając tylko Donosicielowi i temu co Wam potrzebne korzystać z łącza GSM. Następnie przełączamy suwaczek w pozycję Mobivol włączony. Zostaniemy zapytani czy zgadzamy się aby ruch szedł przez serwery VPN Mobivol, co też czynimy i od tego momentu z internetu korzystają po łączu GSM tylko programy którym pozwoliliśmy. Proste i łatwe.

Nie zalecam wkładania karty SIM do urządzeń które potrafią "rozdzielać" internet po WiFi - bowiem dowolny komputer, lub komórka podłączona do takiego WiFi będzie je traktować jak łącze bez ograniczeń i błyskawicznie zużyje pakiet danych.

Jakiego wybrać operatora? W tym sezonie mamy tylko dwie ciekawe oferty do wyboru. Polski PLUS i niemiecka Mobilka. Pierwszy możemy wybrać w wersji abonamentowej - w ramach usługi dostępu do internetu dokupujemy Pakiet Atlantycki. Ceny jak niżej:


W tej wersji trzeba się upewnić że po wyczerpaniu pakietu transmisja automatycznie ustanie i nie zwiększy drastycznie rachunku. Ceny są całkiem przyzwoite, inni operatorzy oferują 1  GB za ok. 200 zł. Szczegóły tej oferty tutaj.

Jako że najlepiej czuję się kiedy sam kontroluje pewne rzeczy - zalecam użycie kart prepaid, gdzie nie ma obawy że pakiet się nie wyłączył i czeka nas smutna niespodzianka. PLUS na szczęście ma ofertę dla takich jak ja - ten sam Pakiet Atlantycki, w nieco gorszych cenach, ale na kartach prepaid.


Szału może nie ma, bo 1GB wychodzi za 150zł, ale mamy pełną kontrolę. Przed wyjazdem ładujemy kartę powiedzmy za 60 zł, co pozwoli nam odpalić cztery pakiety. Zawsze też możemy zdalnie doładować kartę z konta bankowego przez internet gdyby nam zabrakło kasy na kolejny pakiet. Szczegóły tej oferty tutaj.

Ostatnia opcja to niemiecka Mobilka. Dystrybucją kart zajmuje się w Polsce jedna firma. Za 45 zł kupujemy kartę startową z 10 Euro na koncie. Doładowanie przez internet nie jest do końca proste, ale  możliwe przy pomocy translatora;-) Karty możemy używać w Niemczech i UE, z małym ale - musimy zdecydować się gdzie się bardziej przyda. W tym roku Złombol przez Niemcy tylko przejeżdża, zatem Mobilki nie warto użyć na terenie tego kraju ze względu na koszty. 1MB kosztuje w Niemczech 0,49 Euro, aby nie zapłacić tak zbójeckiej stawki trzeba włączyć pakiet Flat 1GB za 9,90 Euro. Skoro po chwili Niemcy opuścimy - to nie ma to sensu. Startowe 10 Euro zużywamy zatem na dwa pakiety internet UE po 4,90 Eur za 100MB. Sumarycznie 1GB kosztuje ok. 204 zł. Drożej niż w Plusie i nieco bardziej skomplikowanie, ale awaryjnie może się przydać.

Nie zapomnijcie oczywiście zapisać sobie kodów do aktywacji pakietów, sprawdzania stanu konta, itd., bo bez tego długo z dobrodziejstw cywilizacji się cieszyć nie będziecie;-)

Mam nadzieję że przyda się tegorocznym podróżnikom powyższy zbiór danych. 

sobota, 25 lipca 2015

Dzieje się...

Dzisiaj długi wpis, zawierający mnóstwo informacji, bo dużo się działo i dzieje, a pisać nie ma kiedy;-( Zaczynam od raportu o stanie auta, a potem opiszę skrystalizowane plany.

Jak pamiętacie Żuk wrócił do Warszawy na lawecie (w ostatnią niedzielę) i niestety do dzisiaj stoi na podnośniku. Została wyjęta pompa wtryskowa i wtryskiwacze, zdemontowana pompa hamulcowa, rozpięty układ paliwowy. Układ wtryskowy zwiedził serwis, gdzie okazało się że uległa przytarciu jedna sekcja w pompie (rok temu założone wszystkie nowe), oraz niezbędna była wymiana kompletu końcówek wtryskiwaczy. W sumie lżej o 800 zł. Do tego doliczyć trzeba 82 zł za nową pompę wstępną - stwierdziłem że chcę mieć pewność i gwarancję świętego spokoju. Na deser zaś 255 zł za nową pompę hamulcową Lucas. Tyle wydatków...

Auto poskładałem w piątek, silnik zagrał bez zarzutu, ale zabrakło czasu aby wykończyć drobiazgi i Le Żuk nie zjechał z podnośnika. Liczę że w poniedziałek się uda. 

Teraz trochę informacji o układzie hamulcowym. Wiecie (albo i nie;-) że mam założone tarczowe hamulce z Lublina z przodu auta. Niestety był z nimi pewien problem - znikał hamulec przy pierwszym hamowaniu po zmianie kierunku jazdy (przód-tył). Szukałem przyczyny bardzo długo i okazała się nią pompa hamulcowa - otóż stara, Żukowa pompa PHS-25 nie nadaje się do tarczowych hamulców, a w Lublinach montowano ją do końca 1996 roku - kiedy to zaprzestano produkcji Lublinów z bębnami z przodu! Dlatego też konieczny okazał się montaż pompy z Lublina - Lucas LSW80. 


Posiadałem takową na składzie, pozyskaną rok temu na szrocie, ale niestety okazało się że użytkownik (idiota) nalał do niej jakiegoś czerwonego płynu. Wszystkie uszczelki spuchły i pompa szmelc. Stąd konieczność zakupu nowej. Montaż dość banalny - cztery nowe otwory w grodzi, zaspawanie wgłębienia z pedale hamulca i podpięcie całości do układu hamulcowego. Działa. Niestety czeka mnie jeszcze przerobienie nawiewu na przednią szybę bo serwo nieco większe i koliduje...

Do zrobienia pozostało trochę drobiazgów, czasu może wystarczy;-) W międzyczasie przyjechała nowa kuchnia do Żuka, ale o niej zrobię osobny artykuł, bo wymaga jeszcze pewnych prac. Cierpliwości;-)

Wyklarowaliśmy też naszą planowaną trasę i nadal szukamy chętnych do odbycia jej razem z nami. Trasa zakłada odwiedzenie szesnastu państw w szesnaście dni, przejechanie dwóch wysokich przełęczy górskich (Transalpina w Rumunii niestety wypadła z planu z braku czasu) i dobrą zabawę. 

Oto nasz plan (noclegi są z grubsza orientacyjne):


W dniach wygląda to z kolei tak:

Dzień podróżyDataDystans dziennyCel
114.08296Dojazd do Katowic
215.08382Camping Neue Donau, Campingplatz Ost, 1220 Wien, Austria
316.08644Seecamping Bregenz, Hechtweg 2, 6900 Bregenz, Austria
417.08209Camping North Wind s.n.c., Via Case Sparse, 170, 22013 Domaso CO, Włochy
518.08159Kiefernhain, Via Pineta, 37, 39026 Prato Allo Stelvio BZ, Włochy
619.08302Wenecja, via Orlanda, 16 30173 CAMPALTO, VENICE (ITALY) - rezerwacja
720.08442Zadar (Chorwacja)
821.08158Split (Chorwacja)
922.08291Kotor, Autocamp Verige (Czarnogóra)
1023.08146Camping Riviera Shëngjin (Albania)
1124.08181Camping Camping Sunrise Kalishta 6330 Macedonia
1225.08400Camping Verila Bungalows Sapareva Banya Bułgaria
1326.08359Slatina
1427.08227Bungalow Balea Transfagarasan Balea Glajeriei,Nr.711 Cîrţişoara 557075 Rumunia
1528.08427Kentaur SRL - Centru Ecvestric si de Recreere - Camping Atea nr. 100 Dorolț 447131 Rumunia
1629.08315Smerek
1730.08475Warszawa
1831.08rezerwa
5413
Suma 5413 km jak znam życie to urośnie do ponad 6000. Odcinki są policzone aby się zbytnio dzień po dniu w aucie nie męczyć i miło spędzać czas. Po ubiegłym roku wiemy na ile możemy sobie pozwolić. 

Na zakończenie sprawy finansowe. Nasza załoga zebrała w sumie 2600 zł które popłynęły wprost na Złombolowe konto. Przysłużą się dzieciom - zarówno na koniec tego roku (prezenty świąteczne), jak i mamy nadzieję - w kolejne wakacje dzieciaki znowu pojadą w góry i nad morze. Gdyby ktoś jeszcze chciał wpłacić - to zapraszamy:

Fundacja Nasz Śląsk im. gen.Jerzego Ziętka z siedzibą w Chorzowie przy ul. Łani 1
Prezes Zarządu: Roman Łuczak
KRS 0000198194, NIP 954-246-81-70
Konto 72 1050 1214 1000 0023 2153 3859 (to jest subkonto Zlombol)
Tytul: Zlombol 2015 - Grzmiący Rydwan
Każda złotówka się liczy i każda trafi do dzieci. Ani jedna nie zostanie zużyta na płace, podatki, koszty obsługi itp. 

A do startu pozostało nam 20 dni...

poniedziałek, 20 lipca 2015

Nie jest dobrze...

A nawet powiem że jest całkiem źle. Zbiór problemów do rozwiązania zamiast zmaleć - urósł monstrualnie, a czasu co raz mniej. Zacznę jednak po kolei. Wybraliśmy się na weekendowy Rajd na Camp 4x4 w Górach Świętokrzyskich, gdzie bywać bardzo polubiliśmy. Rajd zapowiadał się smakowicie i faktycznie tak było, ale podczas niego zaczął nam niedomagać pojazd. Pojawiały się problemy z mocą silnika, momentami wyraźnie jej brakowało. Auto się jednak nie poddawało i cały rajd ukończyliśmy. 


W czasie powrotu do Warszawy (do pokonania mieliśmy 170 km) doszło niestety do całkowitego zaniku mocy, zaraz za Radomiem. Wykupione w ubiegłym roku assistance w PZU wspaniale uratowało sprawę. Byłem zbyt zmęczony po rajdzie aby na poboczu bawić się w serwis, dlatego wykorzystałem ubezpieczenie. Laweta dostarczyła Le Żuka do warsztatu gdzie zazwyczaj nad nim pracuję i dzisiaj miałem wolne trzy godziny aby spróbować zdiagnozować problem. 

Na początek wstawiłem przeźroczysty przewód paliwowy pomiędzy filtr a pompę wtryskową. Auto po odpaleniu działa jak marzenie, zero duszenia, problemów z mocą itp. Zupełnie jakby się wczoraj nic nie wydarzyło. W przewodzie może pojedyncza banieczka powietrza raz na jakiś czas, więc całkiem ok. Przewód się nie zapada, nie widać też żeby brakowało paliwa. I tutaj niestety testy się zakończyły, bo okazało się że na dodatek cieknie płyn chłodniczy. Opadły mi ręce. Jakby problemów z hamulcami i silnikiem było mało (o hamulcach będzie dalej), to jeszcze to.


Winna okazała się zbrojona rura powietrzna między filtrem powietrza a kolektorem dolotowym. Tarła o górę chłodnicy i tarła, aż wykonała swoją pracę przepiłowując kawałek. Musiałem spuścić płyn i palnikiem zalutować chłodnicę - na szczęście dziurka nieduża i doskonale dostępna.


Potem zalałem układ płynem i zabrakło już czasu na testy drogowe bez pokrywy silnika. Chcę jutro pojeździć aż do solidnego rozgrzania silnika i zaobserwować czy w momencie kiedy pojawią się problemy - w przewodzie przezroczystym będzie paliwo, lub czy nie zacznie się on zapadać. Jeśli paliwo będzie poprawnie podawane - to niestety winna będzie raczej pompa wtryskowa. W opcji mam wykonanie najpierw wymiany pompy wstępnej na drugą sztukę i dopiero wykonanie testów, bowiem pompa wstępna to mój podejrzany nr 1 od samego początku jazdy Żukiem (wierni czytelnicy pamiętają post o kupowaniu Żuka, a jeśli ktoś jest ciekawy to może kliknąć tutaj).

Teraz o hamulcach. Od samego początku po założeniu hamulców tarczowych występował problem zanikania hamulca po wrzuceniu wstecznego (lub jedynki) - przy pierwszym hamowaniu po zmianie kierunku jazdy - trzeba było "napompować" hamulec. Było to nieco niewygodne i czasem niebezpieczne i mocno irytowało. Walczyłem z problemem długo, konsultowałem z mnóstwem ludzi i nikt nie umiał wskazać rozwiązania. Tymczasem w sobotę okazało się że nie tylko ja mam taki problem! Ma go każdy Żuk i Tarpan w którym pozostawiono oryginalną pompę hamulcową PHS-25-1. Co ciekawe - ta pompa stosowana była w pierwszych Lublinach i wszystko było ok. Z małym ale - otóż Lublin z tą pompą miał z przodu hamulce BĘBNOWE! Dlatego nie było problemu, bo układ był identyczny jak w Żuku. Sporo osób mówiło że powinno to działać bo pompa PHS była w Lublinach, ale właśnie nie wiedzieli (lub nie mówili) że nie stosowano jej do tarcz. Czeka mnie zatem jeszcze wymiana pompy hamulcowej i kilka poprawek w układzie których dokonałem szukając źródła problemu. 

Na koniec - sprawdźcie w swoich Andoriach czy przypadkiem rura powietrzna nie piłuje chłodnicy, a jak macie wstawione tarcze i oryginalną pompę Żukową - przyjrzyjcie się uważnie czy nie znika hamulec... Jeśli tak - dajcie znać.



czwartek, 16 lipca 2015

Wieści z frontu

Zasadniczo to nie ma się kiedy  w zad podrapać - miało być mało roboty przy Żuku, a spiętrzyło się kilka spraw i czasu brakuje na wszystko. Staram się każdą wolną chwilę poświęcić na prace, ale nie zawsze się udaje.  Tym niemniej sporo jest już zrobione i poniżej raport sytuacyjny. 

Zrobione zostały definitywnie dwa baki. Zbiornik wstawiony, instalacja skonstruowana, przetestowana, baki dają się opróżniać do sucha niemal. Tankowanie do pełna to teraz ponad 500 zł;-) Został też wreszcie pomalowany lewy bok, tam gdzie znalazł się nowy wlew paliwa. Jutro mycie, polerowanie zielonego lakieru, który mocno zmatowiał w ciągu roku i można będzie naklejać nowe naklejki. 


Wyleciało nieco ubiegłorocznych darczyńców, ale świat próżni nie znosi i są nowi;-) Usunąłem też naklejki z numerami Złombolowymi, udało się zdjąć je bezboleśnie i bez uszkodzenia. Chcę oprawić je w ramy i może powieszę w firmie na ścianie. W końcu to powód do dumy. 

 
Rozwiązałem też bardzo irytujący problem przedziwnej wibracji na wolnych obrotach. Dźwięk przypominał nieco łopotanie wielkiego arkusza blachy i znikał po wyłączeniu świateł. Ten detal jednoznacznie wskazywał na problem z alternatorem. Po kontroli okazało się że podstawa alternatora uległa samoodkręceniu i tenże wisi tylko na śrubie regulacyjnej. Prawda niestety była gorsza - podstawa się nie odkręciła, tylko szlag trafił obie śruby które ją mocowały. Były to śruby klasy 8.8 a mimo to pękły obie - jedna ciut w otworze, druga na równo z blokiem. 


Jak widać na zdjęciu - miejsca praktycznie brak na manewry, obawiałem się konieczności wyjęcia silnika i rozwiercania otworów, ale na szczęście przy pomocy małej magii, małej wkrętarki, małego napieraka, małego wiertełka i małego wykrętaka - obie śruby poszły na współpracę i dały usunąć bez zniszczenia gwintu. Zamiast nich zastosowałem śruby klasy 10.9 - teraz muszą wytrzymać;-) Upierdliwe brzęczenie zniknęło...

Wymieniłem też elastyczne przewody hamulcowe przednich zacisków na wersję z oczkową końcówką. Nie mogłem nigdzie takich kupić gotowych, ale w pobliżu był zakład dorabiający dowolne cuda - 120 zł i po sprawie - dwa gotowe. 


Plany na najbliższą przyszłość - zrobić stolik na pokrywę silnika, dodać półkę w tylnej kabinie ze złączami USB i 12V, dodać oświetlenie robocze wokół auta, zmienić kilka drobiazgów w elektryce i z grubsza gotowe;-)

niedziela, 12 lipca 2015

Wadliwe ssanie paliwa

Nie wiem jak inżynierowie z Lublina to zaprojektowali, ale Żuki z dieslem mają problem ze ssaniem paliwa z baku, szczególnie jak jest go mało. Mój nie dopijał ostatnich około dziesięciu-piętnastu litrów, kolega uskarżał się na ten sam problem. Podczas tankowania okazywało się że wchodzi do baku tylko 40-45 litrów, a jego pojemność to 55. Jako że montowałem drugi zbiornik, postanowiłem do nowego i starego zajrzeć i wymyślić rozwiązanie problemu. 

Fabrycznie wygląda to tak jak na fotce poniżej, z tym ze tutaj jest jakiś mały "tuning" za pomocą opaski zaciskowej. U mnie sitko z mosiądzu było po prostu zaciśnięte kawałkiem drutu na rurce ssącej.


Po zdjęciu tego sitka - widać rurkę która jest na samym końcu lekko wzdłużnie nacięta. Dokonałem pomiarów, wychodzi na to że rurka prawie sięga dna, a Żuk się dusił jak wskazówka pokazywała nieco poniżej ostatniej ćwiartki zbiornika. Podejrzewam że przyczyną były pływające po powierzchni paliwa rozmaite syfy, które kiedy paliwa było mniej - oblepiały niewielkie siteczko na końcu rurki i blokowały przepływ paliwa. Co o tym mówi "mądra księga usera Żuka"? Ano jasno i wyraźnie wypowiada się o obowiązkowym płukaniu zbiornika czystą ropą, lub benzyną co 27 000 km. Nie pytajcie mnie czemu akurat po takim dystansie, po prostu lepiej to zróbcie. 

Jeśli jednak jesteście tak leniwą istotą jak ja - możecie sobie uprościć życie. W tym celu kupujemy takie coś jak na zdjęciu:


Jest to sitko do smoka ssącego paliwo do jakiejś tam pompy z nowoczesnego auta. Można znaleźć takie za grosze np. na Allegro. Sitko to ma wielokrotnie większą powierzchnię niż fabryczne Żukowe i zapchanie go wymaga gigantycznej ilości pływającego syfilisu w paliwie. Jak takie sitko założyć? 

Musicie sami wykazać się intelektem - ja użyłem kawałka zbrojonego przewodu paliwowego o średnicy wewnętrznej 8 mm. Odcinek o długości ok. 3-4 cm obrałem z zewnętrznej warstwy (aby stała się cieńsza), nasunąłem na rurkę smoka i wcisnąłem w widoczny otwór w sitku. Dzięki temu sitko praktycznie leży na dnie, nie zsunie się z króćca i nie zatka tak łatwo jak oryginalne, nędzne siteczko z mosiądzu. Może być konieczne minimalne skrócenie oryginalnej rurki - tu musicie sami zbadać. Jeśli się zdecydujecie na skrócenie - trzeba wykonać też wzdłużne nacięcie - jak w oryginale.

Żeby nie być  gołosłownym - przeprowadziłem testy. Oba zbiorniki dostały po kilka litrów ropy i jazda. Auto jechało dopóki praktycznie nie brakło paliwa w pierwszym zbiorniku. Przełączyłem na drugi i jechało dalej. W międzyczasie zatrzymałem się i zatankowałem zbiornik pierwszy (żeby mieć się na co przełączyć). Opróżnienie drugiego zbiornika również było skuteczne - do samego końca.

Oczywiście ewentualnym naśladowcom przypominam że wyssanie całego paliwa w dieslu to zapowietrzenie pompy wtryskowej, dlatego jak robicie taki test - w momencie końca paliwa (jeśli nie macie drugiego baku) należy natychmiast zgasić silnik, zatrzymać się i uzupełnić paliwo. Wówczas nie powinno być konieczności odpowietrzania. Z tego też powodu takie testy najlepiej robi się na trasach szybkiego ruchu (nie ma świateł, wyjazdów z dróg gruntowych, niebezpiecznego wyprzedzania, etc.). 

Problem niedosysania paliwa uważam za rozwiązany i zamknięty. Aktualnie Le Żuk dysponuje zatem 110 litrami paliwa które może wypić do samego końca;-) O kanistrach nie wspominam;-)



czwartek, 9 lipca 2015

Cytadela ASG darczyńcą!

Kolejna firma potwierdziła że w tym roku wesprze ponownie ideę Złombolu za pomocą wpłaty na konto Fundacji Nasz Śląsk. Naklejka Cytadeli ponownie pomknie na Le Żuku, tym razem na Passo dello Stelvio, a potem dalej, aż do Albanii.


Dziękujemy serdecznie za wsparcie dzieci i zapraszamy miłośników ASG do odwiedzenia sklepu - jest tam mnóstwo rozmaitych akcesoriów i wyposażenia  wartego uwagi.

Gdyby jeszcze ktoś chciał wesprzeć Złombolowe konto - zapraszamy do kontaktu. Pamiętajcie że każda złotówka idzie wyłącznie na wywołanie uśmiechu dzieci. W tym roku dzięki pieniądzom mogły pojechać na kolonie i obozy!

środa, 8 lipca 2015

Drugi zbiornik działa

Udało się dzisiaj dokończyć operację związaną z montażem i podłączeniem drugiego zbiornika paliwa. Zainstalowałem zawory, wykonałem całą instalację paliwową od nowa, oraz skonstruowałem zestaw połączeń elektrycznych. Schemat który opracowałem w styczniu okazał się oczywiście całkiem do niczego - tak to jest jak się teoretyzuje bez możliwości sprawdzenia w praktyce;-) Tym niemniej dwa przekaźniki, z gustownymi podstawkami dla szybkiej ich opcjonalnej wymiany, zostały zainstalowane i podłączone. Przełącznik zbiorników umieściłem w podstawie fotela kierowcy, aby nie dało się go przypadkowo przełączyć. 


Zastanawia mnie tylko jeden drobiazg - przy przełączeniu zbiorników, wskaźnik poziomu paliwa reaguje z pewnym opóźnieniem, tak jakby nie miał poprawnego zasilania, co wydaje mi się trochę dziwne. Poobserwuję i zobaczę co mogę z tym zrobić. 


Teraz czeka mnie jeszcze zrobienie osłony zaworów i przekaźników, aby nie rzucały się w oczy od dołu;-) Znajdują się tuż nad wałem, zaraz za skrzynią biegów. 

W poniedziałek (a może we wtorek) szlifowanie, lakierowanie i będzie pięknie;-)

poniedziałek, 6 lipca 2015

Montujemy drugi zbiornik

Wreszcie udało się zrobić to co przyszło mi do głowy zimą, czyli powiększenie pojemności zbiornika paliwa. Planowałem pierwotnie dwa baki od Lublina, ale okazały się zbyt duże, aby dało się je wszczepić bez dzikich przeróbek. Dlatego też pomysł został zmodyfikowany o dodanie drugiego zbiornika Żukowego, co sumarycznie da 110 litrów pojemności, a to powinno zaowocować tankowaniem co ponad 1000 km (jak nie będziemy się ścigać po autostradach;-)

Zatem we czwartek nadeszła wiekopomna chwila - komplecik gratów do montażu drugiego zbiornika paliwa wkroczył do akcji. Składa się on z:

  • zbiornika paliwa od Żuka 
  • wyciętego wlewu z innego Żuka
  • czterech elektrozaworów paliwowych
  • wielu metrów węża paliwowego gumowego
  • dwóch przekaźników
  • przełącznika

Najpierw dokonaliśmy szeregu przymiarek, sprawdzeń, kombinacji i wyknuliśmy jak to zrobić już fizycznie, żeby było dobrze;-) Pierwotna koncepcja obrócenia zbiornika o 180 stopni została skasowana, bo nie zmieści się on tak ładnie jak chcieliśmy, a bardzo istotne jest aby cała ta przeróbka wyglądała na fabryczne wykonanie. To ważne przy przekraczaniu granic poza Unią Europejską, abyśmy nie musieli płacić cła za paliwo w dodatkowym zbiorniku. Ponadto zbiornik MUSI mieć wlew "za" zbiornikiem. Jeśli nie wiecie dlaczego - wyobraźcie sobie hamowanie z pełnym bakiem;-) Dlatego też montaż obróconego zbiornika definitywnie odpadł.

Drugi zbiornik został założony w tą samą stronę jak stary, a tylko przespawaliśmy rurę wlewową aby obróciła się na drugą stronę. Drugi wlew znalazł się przy tylnym kole, a więc tak jak po stronie prawej. Przy takiej przeróbce niezbędne jest dokupienie gumowej, olejoodpornej rury o fi=50mm - trzeba bowiem przedłużyć wlew paliwa.

Fotka pokazuje pierwotną koncepcję, gdzie zbiornik jest obrócony.

Zamontowany wlew, jeszcze przed szpachlowaniem i szlifowaniem

Z kątownika 30x30mm powstała ramka zbiornika, identyczna z fabryczną. Do niej dospawaliśmy zastrzał z ceownika i blachę osłaniającą górę zbiornika przed błotem i wodą z kół. Całość została ustawiona na wybranym miejscu i przyspawana do ramy auta. Dla testów powiesiłem na tym swoje 85 kg - zero wrażenia;-)



Elektrozawory zostały przymocowane do podłogi od dołu, połączone nowymi wężami gumowymi do trójników, a następnie do pompy paliwa. Stare przewody paliwowe ze stali zostały całkowicie usunięte z auta. Dzięki temu skróciła się droga do pompy i zniknęło sporo możliwości zapowietrzania się układu paliwowego. Ponadto elektrozawory paliwowe przy okazji wyeliminowały problem cofania paliwa do zbiornika (pompa nie zawsze jest w pełni szczelna), co znacząco ułatwia rozruch.

Komplecik montażowy. Brakuje tylko trójników. 

Pozostało wykonać kawałek instalacji elektrycznej do magicznego pstryczka, który będzie jednym ruchem przełączał zbiorniki i czujniki poziomu paliwa, dzięki czemu wskaźnik na desce pokaże poziom w aktualnie opróżnianym zbiorniku.

Tankowanie będzie wykonywane w zależności od stacji i jej warunków, albo na dwa dystrybutory, albo przełożymy wąż pod autem, albo po zatankowaniu jednego zbiornika - obrócimy samochód. Jakby ktoś chciał sobie sprokurować taki tuning, to schemat podłączeń jest bardzo prosty. Potrzebne są dwa przekaźniki, cztery zawory, jeden wyłącznik i dwa trójniki.

Stary zbiornik traktujemy jako "prawy" a nowy jako "lewy". Elektrozawory bez prądu są automatycznie zamknięte. Trzeba spowodować aby po przekręceniu kluczyka otwierały się te do prawego baku. Załatwia to przekaźnik który na zwartym (bez zasilania cewki) styku ma ten obwód zamknięty. Elektrozawory lewego zbiornika podłączamy do drugiego styku. Teraz dorabiamy pstryczek który będzie zasilał cewkę przekaźnika. Jak go przełączymy i prąd popłynie do cewki, to przekaźnik odłączy prawe zawory i załączy lewe. Analogicznie drugim przekaźnikiem załatwiamy w ten sam sposób sterowanie wskaźnikiem poziomu paliwa.

Wydech musiał zostać zmodyfikowany, bowiem drugi zbiornik zajął miejsce tłumika. Na szczęście w Żuku nie ma ABS, klimy i wielu innych rzeczy które zajmowały by miejsce pod autem. Wydech został więc poprowadzony prosto, od kolektora wydechowego, prawie do końca prawego baku i tam założyliśmy nowy tłumik. Problemem pewnym jest jeszcze przejście rury wydechowej przy resorze, bezkolizyjnie, aby nadal mogło jeździć drugie koło zapasowe w podłodze. Tymczasowo wydech kończy się przy moście - potestujemy i będziemy kombinować nad docelowym ustawieniem.

Pozostało jeszcze zatrzeć na gładko okolice nowego wlewu, nanieść podkład i polakierować na biało. Potem jeszcze kilka drobiazgów i maszyna będzie gotowa. Tymczasem już za niespełna dwa tygodnie Rajd w Górach Świętokrzyskich na który się szykujemy. Jakbyście chcieli - szczegóły tutaj;
http://www.camp4x4.swietokrzyskie.net.pl/imprezy-4x4/rajd-klasykow/ - zdecydowanie polecamy i zapraszamy.

Ads