Translate this blog

czwartek, 13 sierpnia 2015

Ostatni darczyńca

Rzutem na taśmę, w ostatniej chwili do grona darczyńców pozyskanych przez naszą załogę dołączyła firma Call Center Poland - http://www.ccp.com.pl/. Postanowili że pomogą i pomogli. Wpłacili gotowiznę na konto fundacji, a nam przysłali potwierdzenie wpłaty i naklejkę na auto. Zajęła ona zaszczytne miejsce na przednim, prawym błotniku, co widać na poniższej rycinie;-)


A jak ktoś mało widzi to...

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Jest gotowy

Jest gotowy i bardziej gotowy już nie będzie. Znaczy Le Żuk, bo my to nadal w lesie z pakowaniem;-) Dzisiaj dokonałem ostatnich zmian i poprawek. Co się udało, to się zrobiło, a reszta - jakoś to będzie;-) Z ambitnych planów zrealizowałem całkiem sporo, dużo czasu straciłem niestety na walkę z paliwem, do tego doszły upały i jakoś tak zeszło. 


Wczoraj wieczorem zainstalowałem wreszcie oświetlenie robocze wokół pojazdu. Dwa gustowne halogeny ledowe o mocy 1000 lumenów każdy. Odpalane z kabiny, z miejsca kierowcy. Tylny może służyć jako dodatkowe wsparcie przy cofaniu. Oświetlenia nie ma tylko z lewej strony, bo tam zawsze wiszą hamaki. 


Dzisiejszy wieczór przeznaczyłem na drobne prace porządkowo-wykończeniowe. Poprawiłem zasilanie tabletu bo były z nim problemy, zamocowałem termometr cyfrowy, oraz sterowanie radiem z kierownicy;-) A na deser zainstalowałem stolik z przodu. Miał być mocowany na pokrywie silnika, ale wysuwany wydał mi się fajniejszy. Dlatego wziąłem dwie prowadnice, cztery kątowniki, kawałek płyty i jazda. Nie jestem do końca zadowolony z wykończenia otworów na kubki, ale nic więcej przed ta trasą z tym nie zrobię. Jak wrócimy to poprawię;-)


Czeka mnie tylko jeszcze zrobienie przeglądu technicznego, ale z tym zwlekam do ostatniej chwili, bo i tak muszę go zrobić przed upływem terminu (mam do końca sierpnia prawie), a nie chcę tracić zbyt dużo dni.


Zatem wszystko gotowe, lepiej nie będzie. Nie ma co rozpaczać - damy radę;-)

sobota, 8 sierpnia 2015

7 dni...

Dokładnie za siedem dni znajdziemy się pod Spodkiem w Katowicach i o 12:00 wyruszymy w trasę Złombola 2015. Przejedziemy wraz z innymi załogami 1500 km po Europie, z czego ostatnich 500 kilometrów będzie bardzo trudnych i wymagających. Pokonamy Alpy i zdobędziemy metę. Krótko odpoczniemy i ruszymy dalej - do Albanii. Wrócimy zaś przez Bułgarię i Rumunię, oraz nasze Bieszczady. Będziemy spać głównie na dziko, delektując się pięknem przyrody i ciesząc naszym towarzystwem. Po raz drugi jedziemy w tym samym składzie co do człowieka;-) Nie możemy się już doczekać...

Zebraliśmy jako załoga ok. 3000 zł czyli udało się nam przebić minimum dwukrotnie. Bardzo nas to cieszy, bo wiemy że każda złotówka to pieniądze zainwestowane w przyszłość innych, dzisiaj jeszcze niedorosłych - ludzi. Niech posłużą jak najlepiej. 

Auto mamy tradycyjnie prawie gotowe. Z listy Do Zrobienia udało się odhaczyć kilka punktów, a ze względu na brak czasu i koszmarne upały - część prac została skreślona. Maszyna spokojnie dojedzie do celu i wróci. Bez obaw. Co ciekawe - w tym roku na naszym kierunku jedzie (poza Złombolem) jeden Żuk i jeden Lublin. Podróżowanie takimi autami staje się chyba modne;-)


Co zabieramy w tym roku ze sobą? Nieco zmodyfikowaliśmy listę wyposażenia. Jedzie więcej hamaków i jeśli będzie taka możliwość terenowa, to czwórka z nas może spać w hamakach. Bierzemy też dwa namioty szybkorozkładające, aby w razie totalnego braku drzew mieć jak spać;-) Pakujemy się tym razem w plastikowe skrzynki, co ułatwi nam rozkładanie i zwijanie obozu. Mamy lodówkę kompresorową, dzięki czemu piwo będzie naprawdę zimne i to bez zarzynania akumulatora;-) Przyda się również prysznic dachowy, wreszcie w tym roku przetestowany, nawet dokupiliśmy do niego "podłogę" z kawałka solidnej gumy;-)

Czego się boimy? Jako grupa - właściwie niczego. Wiemy że możemy na siebie wzajemnie liczyć i że damy sobie radę. Są oczywiście obawy o upał, o stan maszyny, o naszą kondycję. Mamy zeszłoroczne doświadczenie, które teraz procentuje - wiemy czego nie zabierać i jak sobie radzić...

Z części zapasowych mamy zapakowany następujący zestaw:
  • pompa paliwa mechaniczna (bardziej jako pomoc dla kogoś)
  • pompa paliwa elektryczna (do naszej maszyny, na wszelki wypadek)
  • ręczna pompa paliwa z przewodami paliwowymi
  • uszczelki pompy paliwa mechanicznej
  • uszczelki do wtryskiwaczy (żarowe i miedziane)
  • komplet przewodów wtryskowych
  • czujnik STOP
  • cylinderek hamulcowy
  • gumy resorów
  • uszczelka pod głowicę
  • korek do chłodnicy
  • pompa wody do Andorii (bardziej dla lepszego samopoczucia niż z potrzeby)
  • zapas płynów ustrojowych
  • narzędzia i pudełko z "przydasiami"

Info powyższe celowo szczegółowe, na wypadek jakby jakiś złombolowicz na trasie potrzebował czegoś z naszego zestawu ratunkowego. Na takie okazje jest też specjalny plik w Google Docs, gdzie każdy może wpisać co zabiera. W zeszłym roku taki plik ratował sytuację kilku załogom. 

Co ma być to będzie;-)


czwartek, 6 sierpnia 2015

Nadal praca;-)

Mimo upałów w hali temperatura jest powiedzmy względna i coś zrobić można. Dlatego też dzisiaj przesmarowałem całe podwozie i zawieszenie nowo nabytą, fajną smarownicą. Cisnąłem aż czysty z zakamarków wyłaził;-) Efektem jest lżejsza praca kierownicy. No nie przesadzajmy, nie działa to jak ze wspomaganiem, ale źle nie jest;-)

Tak wygląda to fabrycznie

Poza tym poprawiłem po raz kolejny fabrykę. Wybitnie wkurzały mnie bowiem latające na wszystkie strony lusterka. Przyjrzałem się patyczkom na którym wiszą i odkryłem że są one po prostu za długie i stąd takie drgania. Mogłem sobie pozwolić na dość solidne skrócenie ramion, bowiem lusterka od Lublina I które posiadam, nie mają śrub mocujących w osi, tylko bliżej jednej strony (widać na fotce). Dzięki temu można je obrócić i ustawić szeroko lub wąsko. 

O tyle obciąłem pręt

Wstępne pomiary na oko, szybki demontaż, cięcie diaxem, oszlifowanie końcówek w lekki stożek, szybki spaw, szlif i montaż na gotowo. Test wykazał że był to strzał w dziesiątkę - lusterka przestały latać i nie odstają na boki jak uszy słonia. Generalnie polecam patent wszystkim posiadaczom Żuka diesla z drucianymi ramionami lusterek. Fabryka tłukła tylko jeden rozmiar tych ramion, aby pasował również do wersji z plandeką, która jest szersza, nie pomyśleli o krótszej wersji dla furgonu... No to ja pomyślałem...

Tak wygląda skrócone ramię. Zawsze mogę jeszcze obrócić lusterko o 180 stopni, aby było szerzej.




Ostatnim ruchem było naklejenie gustownej informacji o rodzaju napędu maszyny;-)

wtorek, 4 sierpnia 2015

Jeszcze 10 dni...

Raport taktyczny na ostatniej prostej przed startem. Jest prawie dobrze. Prawie, bo nadal nie wiem dlaczego Le Żuk nie życzy sobie współpracy z mechaniczną pompą paliwa. Nie, bo nie i nie jedzie. Nie pomaga nic - ani nowa pompa, ani wszelkie czary uskuteczniane przez tydzień ostatni. Żebyście dobrze rozumieli perfidię problemu - pojawia się on znienacka i auto po prostu staje z zapowietrzonym układem paliwowym, wysokiego ciśnienia. Nie ma mądrego który powie gdzie konkretnie siedzi problem, a wszystkie podzespoły układu paliwowego przeglądane pojedynczo nie wykazują żadnego objawu niedoskonałości. Test problemu zaś wymaga wykonania jazdy próbnej na dystansie ok. 8-10 km, po drodze gdzie można się bezpiecznie rozpędzić do ok. 80-90 km/h. i jeszcze musi być miejsce na bezpieczne zatrzymanie, oraz dużo prądu w akumulatorze na napompowanie paliwa, odpowietrzenie układu i rozruch. Rozumiecie więc że mało mnie to cieszyło.

Rozwiązaniem problemu, a raczej jego obejściem okazało się zastosowanie pompy elektrycznej od auta gaźnikowego, która podaje stałe ciśnienie 0,3 bar i ma wydajność 95 litrów na godzinę pracy, czyli nieco lepsza niż ta mechaniczna (która ma 0,2-0,3 bar i 75 litrów przy 2000 obrotów). Testy wykazały że auto jeździ bez zarzutu, a zagadka dlaczego nie chce z mechaniczną pozostaje nierozwiązana i prawdę mówiąc nie chce mi się już szukać odpowiedzi (no i nie mam na to czasu). 

Zatem aktualnie Le Żuk zaczyna jeszcze bardziej przypominać samolot, bowiem do czynności przedstartowych doszło włączenie pompy paliwowej;-) Zainstalowałem stosowny pstryczek i tak musi być na tym wyjeździe. Dla spokoju ducha dokupię tylko pompę na zapas. 


Po testach auta w dzisiejszych i wczorajszych upałach zdecydowałem o wyjęciu termostatu na wszelki wypadek i dokonałem tego zbożnego dzieła, choć łatwo na gorącym silniku nie było;-) Powinno to zabezpieczyć nas przed ryzykiem padu termostatu w pozycji zamkniętej. W roku ubiegłym było jednak sporo chłodniej niż jest teraz. 


Ponadto udało mi się zainstalować na aucie naklejki jednego z darczyńców - przychodni Canito. A w międzyczasie zgłosił się jeszcze jeden potencjalny darczyńca, który chce umieścić swoją naklejkę na naszym błotniku. 

Plany na jutro - zrzut wszystkich płynów ustrojowych i ich wymiana na zestaw Motula. Zarówno do silnika, jak i do skrzyni, mostu i układu chłodzenia zalewamy produkty tej marki. To powinno zapewnić nam święty spokój;-)

Ponadto chcę jutro zainstalować półkę w tylnej kabinie i dorobić osłonę elektrozaworów paliwowych, przed warunkami typu deszcz. Zrobię z blachy gustowne pudełko i przykręcę od dołu podłogi. Do wykonania pozostanie jeszcze sprzężenie świateł drogowych z dachowymi, montaż oświetlenia roboczego, konstrukcja stoliczka z przodu i zasadniczo fajrant. Było ciężko, ale chyba się uda;-)

Ads