Translate this blog

środa, 30 lipca 2014

Środa i detale...

Dzisiaj plany miałem szerokie, a wyszło jak zawsze. Chciałem robić panel do tabletu, ale niestety musiałem go skasować z dzisiejszej listy zaplanowanych sukcesów. Udało się wykonać kilka drobiazgów - zainstalowałem wreszcie nowe lampki podświetlenia tablicy rejestracyjnej (LED), ale nie dane mi było podłączyć ich do instalacji, nie wiem więc nawet jak świecą. Przy okazji obróciłem ramkę rejestracji o 180 stopni dzięki czemu kamera cofania została umieszczona wyżej o wysokość rejestracji. Powinno to nieco ułatwić manewrowanie (czujników chyba już nie dam rady zamontować).




Po sukcesach z tyłu auta zająłem się przodem. Kawał aluminiowego płaskownika, kilka śrub, obejmy z aluminium i wyprodukowałem listwę do mocowania halogenów dalekosiężnych na dachu. Całość wymaga jeszcze małego malowania, ale jak skończę to będzie całkiem całkiem. Na razie kabelki upięte taśmą izolacyjną. Lampy będą odpalane parami - para zewnętrzna i wewnętrzna. Posłużą do tego celu dwa przełączniki nad głową kierowcy - te dwa niebieskie po lewej.


Niestety trzy czerwone przełączniki najprawdopodobniej pozostaną nie wykorzystane w tej wyprawie. Z racji konieczności lekkiego obcięcia kosztów - oświetlenie robocze dookoła auta nie zostanie zainstalowane na bagażniku. Nie ma sensu kupować byle czego, a porządne LEDowe lampy kosztują niemało. Zrobię jedną lampę z mocowaniem magnetycznym, na długim kablu i będę przypinał ją tam gdzie potrzebuję. 



Najprawdopodobniej czeka mnie też przykrycie szyberdachu płytą aluminiową zamocowaną do bagażnika. Wynika to z konieczności wyeliminowania przecieków, a niestety szyberdach Webasto nie jest przystosowany do aż tak wygiętych poprzecznie dachów i nie udało się zapewnić pełnej szczelności. Dorobię odpływy z układu, ale jeśli nadal będzie ciekło - płyta załatwi sprawę. Przy okazji zaciemni też nieco kabinę, w której po zamontowaniu szyberka - jest jakoś dziwnie za jasno;-) Płyta umożliwi też zostawianie otwartego szybra praktycznie zawsze, dzięki czemu maszyna powinna się mniej nagrzewać w słońcu. Pożyjemy, potestujemy, się zobaczy jak będzie...



Wieczorem odbyło się tradycyjne spotkanie Złombolowe, w ramach spotkania YoungTimer Warsaw pod Stadionem Narodowym. Żuczek prezentował się całkiem niebrzydko, z nową, wielką reklamą jednego z darczyńców. Przejażdżka wieczorem zaowocowała paroma spostrzeżeniami dotyczącymi deski i jej podświetleniem - muszę wyciągnąć na wierzch regulator podświetlenia, a pierwotnie planowałem ukryć go pod deską. Opcjonalnie dam go pod spodem, tak aby nie psuł symetrii przyrządów na panelach.


wtorek, 29 lipca 2014

Kontrolki i naklejka

Dziś mało prac przy  maszynie z racji krótkiego czasu jaki mogłem poświęcić od rana. Co nie oznacza że nic nie zrobiłem. Zacząłem od naklejenia największej naklejki od jednego z darczyńców. Jest olbrzymia i musiała zostać naklejona za pierwszym razem na pofałdowany bok auta. Dzięki wskazówkom jednego z kolegów pod wczorajszą notką - poszło nadspodziewanie łatwo. Może nie aż tak jak bym chciał, ale wcale nie gorzej;-) Sami zresztą możecie ocenić jak wyszło - fotka niestety zrobiona w hali, ale jutro na spocie YTW zrobię ładniejsze;-)


Kolejnym krokiem były porządki w instalacji elektrycznej. Wymieniłem popalone żarówki i naprawiłem podświetlenie. Dokonałem też podłączenia kilku kontrolek w panelu z Twingo, niestety nieco pokonała mnie kontrolka od ręcznego hamulca, ale jak ją rozgryzę to też podłączę;-) Wszystko ładnie świeci, muszę dokupić jeszcze dwa włączniki - jeden do halogenów a drugi do dodatkowego wiatraka. Fotki poniżej pokazują jak teraz wygląda deska.



Do szczęścia brakuje jeszcze podświetlenia zegarka, kontrolki tylnego przeciwmgłowego, panelu do tabletu, paru kabelków i halogenów na dachu. Reszta z grubsza gotowa;-) 

poniedziałek, 28 lipca 2014

Nowa skrzynia

W ubiegły czwartek z okazji wyjazdu w teren za Kielce - po drodze podjechałem do Nowego Miasta nad Pilicą, odebrać zakupioną drugą skrzynię Tczew TS5/21 z Lublina. Pan od którego kupowałem ręczył za niski przebieg skrzyni i jej dobry stan techniczny (i wydaje mi się że nie kłamał, ale wyjdzie w praniu). Wydałem na skrzynię tak jak pisałem poprzednio - 850 zł. Dojazd był mordęgą z racji kilku wahadełek i nie najlepszej nawierzchni, ale jakoś przetrwaliśmy. 


Dziś nadszedł dzień montażu. Najpierw musiałem skoczyć do warsztatu gdzie rozebrano starą skrzynię i odebrać z niego flanszę, łapę sprzęgła i łożysko. Później zdjęte zostało sprzęgło i koło zamachowe, bo przy demontażu poprzedniej skrzyni pojawił się wyciek oleju silnikowego. Podejrzany był simmering wału i chcieliśmy to sprawdzić. Okazał się całkowicie sprawny, a przy przykręcaniu docisku sprzęgła urwałem jedną ze śrub. Znowu demontaż, wykręcenie ofiary, złożenie całości do kupy. Wsadziliśmy skrzynię i dalej jakoś już poszło. Przykręcona, wał założony, ustawiony, skręcony, przykręcony wydech.

Na deser pozostała zmiana oleju. Oryginalny został wylany, niestety okazało się że otwór wlewowy jest mało chętny do współpracy i nie bardzo daje się odkręcić. Olej został wlany przez otwór od czujnika wstecznego, co nie było problemem bo wedle instrukcji wiedzieliśmy że ma go być 1,6 litra.

Jazda próbna była krótka, wszystko działa poprawnie, skrzynia nie wyje, nie zgrzyta, nie hałasuje nadmiernie. Jest zatem nadzieja że da radę;-)

Na koniec wpadł przedstawiciel jednego z darczyńców i przywiózł wieeeeeelką naklejkę która ozdobi lewy bok. Jak jutro nic mi nie przeszkodzi - wielkie naklejanie (i tego się boję). 

Plany na ten tydzień - dokończenie deski, kontrola pompy wtryskowej i wtrysków, rozrząd, olej, parę uszczelniaczy. I powinno być z grubsza gotowe;-)

środa, 23 lipca 2014

Problem ze skrzynią

Dzień dzisiejszy przyniósł złe wieści. Zaczęło się od szybkiego demontażu skrzyni biegów, która miała trafić do fachowca, jako że podejrzewałem problemy i wolałem zapobiegać niż leczyć. Sam demontaż skrzyni zajął mi 45 minut i poza wieloma śrubami do odkręcenia był prosty. 

Skrzynia wylądowała w bagażniku i ruszyłem do specjalisty. Pan rozebrał ją do zera w 25 minut i określił szkody jako rozległe i zajebiście drogie. I miał niestety rację. Zamiast zapobiegania wyszło leczenie. Wycieczka do sklepu ze szpejem do Lublina zaowocowała słupkiem cen z których po zsumowaniu wyszło 2000 zł z małym hakiem, plus 300 zł za montaż skrzyni do kupy. Nowa fabrycznie skrzynia do Honkera kosztuje 2700 zł. Skórka zatem niewarta wyprawki, trzeba znaleźć inną skrzynię.

Seria telefonów w różne miejsca, analiza opcji, rozmowy ze specjalistami i już wiem że taniej niż 1800 zł nie naprawię skrzyni. Trzeba kupić używaną w dobrym stanie. Kilka kolejnych telefonów, uruchomione znajomości i sprawna skrzynia z gwarantowanym przebiegiem 85 tys. km czeka na mnie niedaleko Warszawy. Trzeba tylko 850 dukatów na nią wydać i można montować. Niestety kwota ta robi dość sporą dziurę w budżecie i w związku z tym parę innych dupereli wyleci z planów, no ale lepiej teraz to naprawić niż w Hiszpanii stać bezradnie obok Żuka. 

I to na dziś tyle Żukowych newsów...

wtorek, 22 lipca 2014

Kolejny panel deski

Jak wczoraj obiecałem - tak dziś zrobiłem. Wykonałem kolejny panel deski rozdzielczej, tym razem ten z przełącznikami. Sporo obliczeń i trasowania, sporo otworów do wywiercenia, dużo cięcia wyrzynarką i prawie zerowy margines błędu. Wszystkie otwory wyrównałem pilnikami, oszlifowałem papierem ściernym i zmatowiłem całą płytę.

Wytrasowane otworki do wycięcia. 

Stanowisko do wycinania dziurek.

Ciąg dalszy już znacie - klej Pattex Universal i pędzel i jazda z koksem;-) Wszystko posmarowane, skaj przyklejony i dużo mozolnego wycinania nożykiem otworów w skaju. Później montaż specjalnych gniazd, w nich osadzane są przełączniki klawiszowe. Przykręciłem panel kontrolek z Twingo, ale zabrakło czasu na podłączenie elektryki. Nic jednak straconego - zrobi się jutro.

 Stanowisko do piłowania gotowych dziurek

Panel po oklejeniu i zamontowaniu ramek

Trochę zabawy było z wpięciem przycisków w gniazda, bo musiałem przemyśleć jak chcę je zgrupować. Zaplanowana kolejność od góry od lewej:
  • włącznik świateł pozycyjnych i mijania
  • włącznik oświetlenia kabiny
  • włącznik awaryjnych
  • włącznik tylnego światła przeciwmgłowego
  • włącznik halogenów przeciwmgłowych
Dolny rząd od lewej:
  • grzanie świec żarowych
  • włącznik wentylatorów nawiewu
  • włącznik dodatkowego wentylatora chłodnicy
  • pusty
  • włącznik spryskiwacza przedniej szyby


Fotki z różnym światłem, niestety nie widać fajnej powierzchni skaju z drobnymi tłoczeniami.

Na razie brakuje mi jednego przełącznika, a nawet i dwóch;-) Muszę dokupić przy okazji wizyty w sklepie z gratami do Żuka i Lublina. Nieco boli mnie też wykończenie panelu kontrolek - jest to po prostu oklejony otwór i brakuje mu estetycznej ramki. Ktoś ma pomysł z czego wziąć elastyczny ceownik w kolorze czarnym, który da się ułożyć na dwumilimetrowej blasze?

Plany na jutro - zdjąć skrzynię biegów i zawieźć do magika, jak starczy czasu to elektryki ciąg dalszy i wykonam ostatnią płytę do deski rozdzielczej - będzie to najtrudniejsza w wykonaniu płyta, bowiem ma zapewniać łatwość demontażu tabletu z deski. Coś będę musiał wyknuć, aby uzyskać pożądany efekt - no i będzie ten sam problem z wykończeniem krawędzi otworu na ekran, jak przy panelu kontrolek. Liczę że pomożecie koncepcyjnie;-)


poniedziałek, 21 lipca 2014

Panele do deski

Wiem, wielu marzyło o tym dniu. Ja też marzyłem i oto wreszcie się dokonuje na moich oczach, bo moimi rękami (i pana Janusza). Powstaje finalna wersja deski rozdzielczej wedle mego pomysłu. Jak pamiętacie cała deska (obudowa) wykonana jest z płyty MDF i sklejki (raz jeszcze specjalne podziękowania dla Krzysztofa za jej budowę), a panele czołowe wykonane są z dwumilimetrowego aluminium. 

Zgodnie z moim projektem deska podzielona jest na cztery moduły. Skrajny lewy ma być nawiązaniem do historii Żuka i jego początków - czyli prędkościomierz i zegarek rodem z Warszawy. Drugi moduł to panel przełączników klawiszowych sterujących większością funkcji w pojeździe. Moduł trzeci to dziesięciocalowy wyświetlacz nawigacji i centrum rozrywki. Czwarty zaś jest otwartym schowkiem na drobiazgi.


Cała obudowa została oklejona czarnym skajem, dzięki czemu nie będzie odbijać się w szybach, pisałem o tym zresztą ostatnio. Dzisiaj nadeszła chwila prawdy - cała deska została zamontowana na stałe w Żuku i solidnie przykręcona. Następnie zmierzyłem po raz ostatni to i owo i rozpocząłem wycinanki łowickie. Wyrzynarka z drobnym brzeszczotem sprawdziła się wyśmienicie - spokojnie wycięliśmy okrągłe otwory pod zegary, oraz prostokątny pod panel wskaźników. Pomiędzy zegarami znalazła się kontrolka ładowania która pozostanie oryginalna, bo poza świeceniem przez chwilę, zajmuje się też wzbudzaniem ładowania i nie jest łatwo się jej pozbyć;-) Po zastanowieniu dodam tam jeszcze jedną kontrolkę starego typu - od kierunkowskazów. Będzie bardziej symetrycznie.

Otwory wycięte, dziurki montażowe powiercone, śrubki wkręcone i zaszpachlowane. 

Zegary mają uszy z otworami do przykręcenia. Zastosowałem śruby z łbami stożkowymi, wpuściłem je w blachę, z drugiej zaś strony nałożyłem podkładkę sprężystą i nakrętkę. Potem śruby zostały zaszpachlowane i przeszlifowane. Kolejnym krokiem było oklejenie skajem który miał być jasno szary a okazał się beżowy;-)


Potem nastąpiło klasyczne smarowanie klejem, naciąganie i przyklejanie. Otwory powycinane, pozawijany skaj, dociśnięty specjalnym młoteczkiem. Wszystko idealnie pasuje. Płyta docelowo będzie przykręcona czterema ozdobnymi śrubami - otwory są wykonane, chwilowo skrywa je skaj. Poniżej kilka fotek uzyskanego efektu, aczkolwiek od razu mówię że na żywo wygląda to zdecydowanie lepiej.



Moduł z czterema wskaźnikami nie jest jeszcze przykręcony, dlatego widać że jest krzywo. Pod zieloną kontrolką znajdzie się druga - czerwona. Jutro wycinanie kolejnych paneli, ten pod przyciski będzie bardzo pracochłonny z racji wielu otworków i minimalnego marginesu błędu.

W Le Żuku został też dziś zainstalowany monitoring GPS z firmy T-matic, ale poza tym że jest już w aucie - nic więcej nie powiem;-) Po całej trasie będziemy mieć śliczny log z naszą trasą i prędkościami;-) Przy okazji odkryłem drobny błąd w instalacji elektrycznej separatora akumulatorów i go poprawiłem. Wszystko działa poprawnie.

czwartek, 17 lipca 2014

Deska "się robi"...

Dzisiaj dzień krótki, z racji różnych obowiązków służbowych. Przy Żuku udało się chwilę pomóżdżyć i dopracować koncepcję stolika rozkładanego z tyłu auta, nieco pokombinować nad montażem mieszka dźwigni zmiany biegów i oklejona została czarnym, matowym skajem deska rozdzielcza. 

Oklejanie deski nie było proste i nie zostało w sumie zakończone, bo trzeba jeszcze parę drobiazgów wykończyć, ale ogólnie sprawia bardzo miłe wrażenie optyczne i dotykowe. Początkowo pomiędzy deską a skajem miała się znaleźć jeszcze cienka gąbka, ale darowałem sobie dodatkowe komplikacje. 


Niezastąpiony okazał się klej Pattex Universal - idealnie pozwolił okleić deskę. Podobnie jak przy tapicerce - smarujemy oba klejone elementy, czekamy kilka minut i kleimy. Skaj fajnie się naciąga i daje ładną, gładką powierzchnię. Deska dzięki temu (i czarnemu kolorowi) nie będzie odbijać się w przedniej szybie.


Pozostaje teraz trasowanie otworów w płytach aluminiowych i mozolne wycinanie. Na szczęście podczas szykowania płyty do górnej półki odkryłem że idealnie wycina się otwory wyrzynarką z drobnym brzeszczotem, odpadnie mi więc rzeźbienie piłką włosową. Płyty po wycięciu - zostaną oklejone beżowym skajem i deska powinna prezentować się bardzo okazale. 

To były dobre wieści, a teraz złe. Czeka mnie wyjęcie skrzyni biegów i zawiezienie jej do naprawy. Niestety okazało się że są problemy z synchronizatorem 2 i 3 biegu i nie zaryzykuję wyprawy z taką skrzynią na koniec Europy. Tak więc minimum 400 zł pójdzie na naprawę. Szkoda, bo pan od którego kupowałem zarzekał się ze skrzynia po regeneracji, a wyszło jak zwykle. No nic, jedna wtopa w całym przedsięwzięciu i dziesiątkach zakupów może się zdarzyć. 

Wznowienie prac przy Żuku w najbliższy poniedziałek.  


wtorek, 15 lipca 2014

Zakupy i drobiazgi

Końca zakupów nie widać (no dobra, powoli widać;-). Przybyły dziś bowiem dwa ważne zakupy. Pierwszy to nieco uroczego skaju na solidnej podbudowie, w dwóch kolorach. Urocza matowa czerń, oraz coś co miało być jasnoszarym, a okazało się jasnym beżem. Nie ma co szat rozdzierać, beż też ładny;-) 


Ten beż, to zdaje się trzeci kolorek od góry. Jak będę już montował go w aucie to dam lepsze fotki (ta jest od producenta). Czarny skaj pokryje zewnętrzną stronę deski rozdzielczej, a ten jasny ma się znaleźć na froncie deski i froncie panelu na górnej półce. W sumie ma to dać miły dla oka i palców efekt dotyku materiału a nie twardej dechy;-) Cały skaj wraz z przesyłką to 77 zł.

Drugi dzisiejszy zakup to brakujące dwie opony. Żuk został od razu obuty w nie, bowiem wczoraj pan Janusz pomalował dwie ostatnie felgi na biało. Dziś w wulkanizacji zostało wszystko poskładane, a potem zainstalowane na aucie. Wygląda świetnie! Jutro tylko pomaluję napisy na biało, bo dziś brakło czasu. 


Dwie ostatnie opony dostałem z rabatem, dzięki czemu kosztowały tylko 560 zł za obie (plus 40 zł przesyłka), oraz 40 zł montaż. Jestem dumny z mego dzieła;-) Żuk stał się bardzo wygodną osobówką.

W piątek Marek podrzucił uszyty przez siebie specjalny mieszek do dźwigni zmiany biegów. Jutro jak wszystko pójdzie dobrze - zostanie on zainstalowany. Podwójna skóra, z warstwą dźwiękochłonną pomiędzy nimi. Powinien dać radę solidnie odizolować dźwięki silnika. Po montażu poczynię pomiary. 

W weekend okazało się że szyberdach cieknie - nie jest on fabrycznie szczelny tylko wymaga zrobienia odprowadzeń wody. Czeka mnie więc pomiar średnic rurek, zakup i montaż w słupki. Nic wielkiego, ale powinienem był to przewidzieć. Czeka mnie tez montaż nadmuchu na przednią szybę, bo oryginalny jet całkiem do bani (zapomniałem że to taki urok Żuka). Zastosuję jakąś solidną dmuchawę i większe nawiewy na podszybiu. Problem parowania podczas deszczu powinien dzięki temu zniknąć...


czwartek, 10 lipca 2014

Pierwsza naklejka

Le Żuk powoli staje się daily carem. Jeżdżę nim po Warszawie i jest to całkiem przyjemne doznanie. Jedynym problemem jest parkowanie na wąskich miejscach. Żuk niby szeroki nie jest, ale z racji braku wspomagania nie jest tak łatwo nim manewrować. Na szczęście wieloletnie doświadczenie mam i nie takie rzeczy się robiło na półsprzęgle;-) Tak więc można mnie zobaczyć na mieście całkiem często i nie bądźcie zdziwieni;-) 

Dzisiaj przy Żuku roboty nie za wiele - wpadł kolega od car detailingu i zajął się polerowaniem lakieru. Chodziło o odświeżenie go i usunięcie rys przed oklejaniem naklejkami sponsorów. Nie jest to klasyczny car detailing, bo ten trwa tydzień i kosztuje duży worek dukatów;-) 

Po tym zabiegu na Żuku pojawiła się naklejka pierwszego darczyńcy który ją dostarczył - Dziennik Motoryzacji Francuskiej - www.francuskie.pl. Prezentuje się całkiem ładnie no i widać połysk lakieru.


W poniedziałek powinny przybyć dwie ostatnie opony i pomalują się felgi. Potem montaż, następnie trochę zabawy z mechaniką jeszcze, dużo pracy przy desce i elektryce i gotowe;-)

środa, 9 lipca 2014

Jak w śmigłowcu;-)

Jesli ktoś kiedyś siedział w śmigłowcu to wie że jest tam mnóstwo uroczych przełączników dźwigniowych. Jako że parę lat w lotnictwie wojskowym przepracowałem i w niejednym śmigle czas spędzałem - postanowiłem zastosować takie akcenty w Żuku. Na ten pomysł wpadłem podczas pamiętnej podróży, kiedy to kupiłem Żuka i jechałem nim do Warszawy, ale dopiero dziś nastąpił (prawie) finał realizacji.


Rozpocząłem od wykonania szablonu, bo płytę z której miało powstać czoło półki miałem dociętą w prostokąt. Szablon pozwolił wykonać specjalne ukośne i lekko półokrągłe cięcie. Potem sporo trasowania pod otwory na radia, głośniki i przełączniki. Na deser - cięcie wyrzynarką, dużo wiercenia i piłowania. Powstało to co poniżej.


Docelowo ta płyta ma być oklejona jasnoszarym skajem, podobnie jak czoła płyt w samej desce. Aby przyzwyczaić się do tego i ustalić czy to na pewno dobry pomysł - pomalowałem płytę sprayem w zbliżonym do pożądanego odcieniu.


Na koniec zaś najprzyjemniejsza praca, czyli uzbrajanie. Zainstalowałem woltomierze od obu akumulatorów, przełączniki oświetlenia dachowego, przełącznik do szybkiego odłączenia CB, oraz dwa głośniki - pierwszy do CB, bo oryginalny jest teraz zasłonięty, a drugi do nawigacji. Być może będę musiał dodać jeszcze mały wzmacniacz audio do nawigacji, ale to wyjdzie w praniu. 


Seria przymiarek, poprawek, drobnych zmian i podłączyłem instalację (częściowo). Zainstalowałem też panel na miejscu. Świetnie sprawdziły się woltomierze - rzutem oka widzę jaki jest status ładowania i czy separator załącza ładowanie akumulatora akcesoryjnego po naładowaniu głównego. 


Jak widać wyżej - wszystko ładnie wygląda i jest bardzo funkcjonalne. Być może będę musiał nakleić na woltomierze nieco mlecznej folii aby osłabić ich moc, ale to wyjdzie po nocnych jazdach. Przełączniki dźwigniowe mają w dźwigienkach diody LED, nie da się więc przeoczyć że któryś dachowy halogen lub lampa robocza pracują. W czasie normalnej jazdy wszystkie muszą być wyłączone. 

Nadmienię jeszcze że wydałem dzisiaj całe 21 zł w sklepie z CB - kupiłem kabelek do podłączenia radia i blaszkę do mocowania gruszki. Bez tych elementów nie miałbym tak ładnie ukończonego panelu na półce.

Na zakończenie dzisiejszej notki - kiedy już wszystko zrobiłem i byłem gotowy do wyjazdu na dzisiejsze spotkanie Złombolowe - w Żuku przestały działać kierunkowskazy. Kompletnie wyparowały. Okazało się że padł przerywacz. Na szczęście to Żuk, a nie jakieś nowoczesna plastikowa padlina do której bez kompa diagnostycznego nie ma co podchodzić. 


W Żuku są bowiem dwa przerywacze - jeden od kierunków, a drugi od awaryjnych. Są identyczne, problem rozwiązało przełożenie kabelków miedzy nimi. Bez awaryjnych chwile przeżyję, a i tak miałem kupić przerywacz elektroniczny;-) 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Przed i po

Jako że Le Żuk z grubsza skończony wizualnie (brakuje kawałka elektryki i pełnej deski rozdzielczej) to pora na małą zabawę w "przed i po". Oto kilka zdjęć obrazujących pięć miesięcy przemian.




 

Fotki wnętrza niestety nie dają się ładnie i prosto zrobić za pomocą komórki, muszę użyć lustra z szerokokątnym obiektywem. 



I co - widać różnicę? ;-) Najbardziej dumny jestem z tylnych drzwi. Ich przeróbka była sporym wyzwaniem, a uzyskany efekt jest całkowicie fantastyczny;-) 

Brakujące opony i felgi powinny być gotowe w tym tygodniu. Pozostało zatem jeszcze krótkie grzebanie w silniku, dokończenie deski, nieco elektryki i można jechać do Hiszpanii...


Operacja "Resor"

Dzisiaj nadszedł ten dzień. Żuczysko wjechało na podnośnik i zająłem się wymianą obu resorów. Łatwo nie było, część śrub "odkręcałem" diaxem z tarczą do cięcia;-) Dla potomnych przygotowałem zaś poradnik wymiany resorów - po co macie się męczyć jak ja;-) 

Oto zestaw który trzeba zakupić na jedną stronę auta. Fotka wszystko ślicznie pokazuje.


Ceny - resor 160 zł, strzemię jedno - 16 zł, tuleja resoru  - 2 zł, wieszak resoru - 20 zł, płytka wieszaka - 12 zł, sworzeń resoru - 12 zł. Ilości jak widać na fotce - można sobie obliczyć ile dukatów potrzeba na operację;-) Co ciekawe resory fabryczne są dostępne bez problemu np. na Krynoliny 7 w Warszawie.

Mając niezbędne graty możemy rozpocząć operację. Auto trzeba podnieść za ramę, stabilnie, tak aby tylne koła wisiały w powietrzu, a resor nie był napięty. Następnie tniemy strzemiona mocujące resor do mostu. Szkoda bawić się w ich odkręcanie, no chyba że ktoś lubi. Oryginalnie nakrętki zabezpieczone są podkładkami blaszanymi, zaklepanymi na boku nakrętki. Trzeba odbić te zagięcia jeśli chcemy odkręcać. Jeśli chcemy ciąć strzemiona - trzeba na każdym wykonać dwa cięcia, z obu stron. Na czerwono zaznaczyłem gdzie najlepiej ciąć.


Obcięte strzemiona po prostu wyciągamy do góry i zdejmujemy kwadratową nakładkę resoru. Można ją ślicznie wyczyścić i pomalować jak ktoś lubi. Kolejny krok to odkręcenie kluczem 22 trzech śrub trzymających resor do ramy. Nie trzeba kontrować, śruby się nie obrócą. Jeśli nie chcą się odkręcić to diax i po sprawie. U mnie akurat odkręciły się idealnie (z wyjątkiem jednego sworznia). 

Nowy resor ma od dołu łepek śruby który musi trafić w otwór w moście. U mnie łepek był większy niż otwór i dlatego musiałem odrobinę wyfrezować otwór, ale zawsze można oszlifować łeb. Ważne żeby pasowało;-)



Przedni punkt mocowania resoru ma po jednej stronie wielką dziurę, która podczas montażu ułatwia nam nieco życie. Włożyć trzeba bowiem tuleje gumowe do resoru - w sumie 4 sztuki. Wkładamy jednak tylko trzy, bo przy tym mocowaniu z dużym otworem wkładamy tylko "tylną" gumę. "Przednią" włożymy po umieszczeniu resoru na miejscu. Warto nieco posmarować, aby guma lekko weszła. Warto też przed montażem rozebrać nowy resor i posmarować pióra smarem grafitowym, lub pójść na łatwiznę jak ja i za 55 zł kupić puszkę smaru do łańcuchów motocyklowych w sprayu. Jest on przez pewien czas dość rzadki i mocno penetrujący. Idealnie wjeżdża między pióra i po krótkim czasie tężeje. Resory instalujemy dowolną stroną, ale oba musza być tak samo bo nie są symetryczne. 

Mając włożony resor w przednie mocowanie - lekko je skręcamy. Oryginalnie sworzeń jest dokręcony zwykłą nakrętką z podkładką sprężystą, ale ja zastosowałem nakrętki samohamowne. Teraz opieramy resor o most i zakładamy nowe strzemiona i płytę resoru i całość skręcamy z wyczuciem, ale nie do oporu. Staramy się aby nakrętki na jednym strzemionie były na tą samą głębokość dokręcone. Zalecam nakrętki samohamowne, odpadnie wtedy zabawa z zaklepywaniem blaszek.

Ostatnim etapem jest założenie wieszaka i płyty wieszaka i lekkie skręcenie tegoż. Tutaj też warto zastosować nakrętki samohamowne. 

Po wykonaniu wszystkich powyższych zabiegów - zabieramy się za drugą stronę i analogicznie wykonujemy całą operację. Na sam koniec opuszczamy wóz tak aby zawieszenie się napięło pod ciężarem auta. Można wykonać delikatną jazdę próbną na dystansie kilkunastu metrów. To pozwoli ułożyć się gumowym tulejom. Można też nieco poskakać w środku;-) Teraz wchodzimy pod auto ponownie i pracowicie dokręcamy wszystkie nakrętki. Te w strzemionach do oporu, podobnie wieszak. Przedni punkt mocowania trzeba dokręcić z wyczuciem, aby podkładka pod łbem sworznia nie weszła zbyt głęboko w otwór - ma być równo z nim. Następnie smarujemy gwinty czymś co je zabezpieczy. I to by było na tyle.



Ktoś może spytać - ale skąd wiadomo kiedy resory wymieniać? Tak naprawdę to nie wiadomo;-) U mnie było po prostu widać że zaraz strzeli któryś - miały wyżłobione potężne rowy w piórach, widać na poniższej fotce.


W trakcie pracy dzisiejszej musiałem pojechać dokupić sworznie i wieszaki resoru, bo nie uwzględniłem ich w planie zakupowym kiedy odbierałem resory. Niestety po demontażu okazały się mocno zeżarte korozją, a jeden sworzeń uległ dopiero diaxowi. Dlatego zalecam kupienie tych elementów od razu nowych. Ja dzisiaj wydałem na nie dodatkowe 101 zł (kupiłem tez smarowniczki do przedniego zawieszenia przy okazji) no i straciłem czas na dodatkową wycieczkę do sklepu.


Ads